Szalony ślub i wesele.

– Jest naprawdę piękny! – wykrzyknęła moja przyszła teściowa kiedy Dominika pokazała jej pierścionek

Siedziałem wtedy nieopodal obserwując reakcje krewnych mojej narzeczonej.

– Kajetan poprosił mnie o rękę! – chwaliła się z wyraźnym uśmiechem na twarzy

Nie utrzymywaliśmy w tajemnicy tego, że już od jakiegoś czasu mieszkamy razem i myślimy o naszym związku poważnie. Wszyscy domyślali się, że prędzej czy później zapragniemy go sformalizować i nikt nie miał nic przeciwko temu. Tylko co innego myśleć, że coś takiego zdarzy się w przyszłości, a co innego mieć przed sobą tak jawną deklarację jak pierścionek na palcu.

– Dobrze! To już najwyższy czas. Macie ustalony jakiś termin? Będzie trzeba wszystkich wcześniej zawiadomić i znaleźć odpowiednie miejsce! – przejęła się mama Dominiki – Stanisława

– Szczerze mówiąc myślimy raczej o skromnej ceremonii dla najbliższych i pójściu razem na obiad do jakiejś restauracji. – wyznała Dominika

Od razu zauważyłem, że Pani Stanisława widocznie zamarła i zbladła mierząc nas oboje wzrokiem.

– Czyli jak rozumiem, nie będzie wesela? – zapytała chłodno

– W takiej formie w jakiej je sobie wyobrażasz to najprawdopodobniej nie. – wyznała moja narzeczona

– Dominiko, taką uroczystość ma się jedynie raz w życiu. Zróbmy wszystko tak, jak należy. – nalegała Pani Stanisława

Właśnie od tego wszystko się zaczęło. Ruszyło wielomiesięczne przekonywanie mnie i Dominiki do zorganizowania wielkiej imprezy. Niemal wszyscy dołączyli do mamy Dominiki – moi rodzice, nasi dziadkowie, wujkowie, inni krewni. Staraliśmy się odnaleźć jakiś kompromis między tymi wszystkimi oczekiwaniami, a naszymi marzeniami i wyobrażeniami tego dnia.

Po trzech miesiącach licznych perswazji udało się nam coś wypracować. Zgodziliśmy się na zaproszenie całych rodzin na oficjalny ślub i zorganizowanie nieco większego wesela ale nie chcieliśmy by były na nim jakieś typowo weselne zabawy czy zbieranie pieniędzy.

Przygotowania poszły nam dość szybko. Znaleźliśmy odpowiednie obrączki, lokal i zorganizowaliśmy wszelkie drobniejsze sprawy. Dominika wyraźnie stresowała się każdym szczegółem. Niestety, w dniu ślubu wszystko poszło nie tak jak byśmy chcieli.

Zaczęło się od ceremonii ślubu, która miała odbywać się na zewnątrz. Niestety, zaskoczył nas deszcz, a firma organizująca miejsce nie przygotowała wspomnianych w umowie parasoli dla gości. Efektem tego było to, że wszyscy mocno przemokliśmy, a od razu po ślubie mieliśmy umówionego fotografa na szybką sesję zdjęciową!

Wszyscy zgodnie postanowili rozweselić się alkoholem w restauracji w której miało być wesele. Wszystko szło nieźle aż do momentu kiedy goście samowolnie postanowili zorganizować „zabawy”, których obecność nie była mile widziana, o czym wspomnieliśmy wszystkim wcześniej. Na całe szczęście jakoś udało się to powstrzymać.

Kolejne niespodzianki przyszły kiedy dostaliśmy zdjęcia z sesji, ślubu i samego wesela. Okazało się wtedy, że aparat fotografa musiał zostać uszkodzony w trakcie gdy złapał nas deszcz bo wszystkie zdjęcia były fatalnej jakości.

Cztery lata po tym nieudanym ślubie jest ona nadal tematem tabu w naszej rodzinie i wywołuje niezadowolenie u mojej żony. Tylko jedno wspomnienie z tamtego okresu wywołuje u nas falę ciepła. Nasi krewni nie byli tego świadomi ale dzień przed oficjalnymi uroczystościami udaliśmy się do ciasnego pokoiku urzędu stanu cywilnego, ubrani w jeansy i trampki by podpisać dokumenty potwierdzające zawarcie związku małżeńskiego. To była tylko nasza chwila, pozbawiona oczekiwań innych. Byliśmy naprawdę szczęśliwi.

Ps. Nie warto poddawać się wymogom innych. Ślub powinien być naszym dniem i nikt nie ma prawa dyktować nam co mamy zrobić.

Oceń artykuł
Dodaj komentarze

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

dziewięć − 4 =

Szalony ślub i wesele.