Postanowiłam przejrzeć rzeczy znajdujące się w domu – albo je wyrzucić, albo oddać, jeśli były w dobrym stanie.
Niespodziewanie, moja przyjaciółka przyszła w odwiedziny. Nie przeszkadzało mi to. Usiadła z kubkiem kawy na kanapie, a ja spokojnie przeglądam swoje rzeczy. Część z nich położyłam na półce, a część w znanej mi, sprawdzonej, dużej torbie. Moja przyjaciółka zapytała mnie, gdzie po co mi ta torba z rzeczami. Powiedziałam, że te rzeczy wrzucę do worka na śmieci, te w worku – oddam, a na półce odłożę te, które jeszcze noszę.
Moja przyjaciółka wrzasnęła:
– Dlaczego chcesz je oddać?! Nie wyrzucaj ich, jeszcze się przydadzą.
– Straciłam na wadze, rzeczy są na mnie za duże. Łatwiej jest mi kupić kolejną rzecz w moim rozmiarze niż grzebać w starych. Poza tym, nie nosiłam ich zbyt często. Są więc jak nowe. Może komuś się przydadzą. Tutaj tylko zajmują miejsce.
– Nie wyrzucaj ich.
– Dlaczego ciągle powtarzasz nie wyrzucaj tego?
– Tak zostałam wychowana. Nie można niczego wyrzucać.
– Kochanie, czy Twoja babcia tak Cię wychowała?
– Tak.
– Dlatego zmarła w mieszkaniu, które było wypchane po sufit, nawet śmieciami. Pamiętam do dziś, jak ja, Ty i krewni próbowaliśmy dostać się do mieszkania, ale nie chciała nam otworzyć, mogliśmy tylko zostawiać jedzenie pod drzwiami. Dopiero po jej śmierci udało nam się dostać do mieszkania, otwierając drzwi. A potem Ty, ja, nasi trzej przyjaciele i trzej dozorcy przez trzy dni wynosiliśmy z mieszkania wszystkie śmieci i odpadki. Wszystko dlatego, że może się przydać. Ale ona była chora. A Ty jesteś tak wychowana. Nie dojdź do tego, że zostawisz to mieszkanie w dokładnie takim samym stanie jak Twoja babcia.
– Mam czyste mieszkanie!
– Nie kłócę się. A balkon?
– Jest przestronny!
– Ale pełno tam starych patelni, worków z rzeczami, kawałki tapet pozostałych po remoncie, przewody…
– Nie wtrącaj się.
– Ty do mnie też.
– Przykro mi.
– Mnie też jest przykro.
Dwa dni później, na jej prośbę, pojechałam do jej domu, aby pomóc uporządkować balkon. A wczoraj wieczorem usiadłyśmy razem przy jej szafie i przeglądałyśmy jej rzeczy – ona też postanowiła pozbyć się niepotrzebnych ubrań. A te rzeczy, z których nawet nie zdjęła metek z ceną – sprzedałyśmy. Jak sama powiedziała, potrzebowała małego wstrząsu. Przejrzała również naczynia, sprzęty kuchenne i inne drobne przedmioty.