„Mamusiu, po prostu nie oddawaj mnie im!”

Kiedy poznałam Tadeusza od razu wyznał mi, że jego była żona zmarła w trakcie porodu, a on sam wychowuje syna. Nie przywiązywałam do tego większej wagi, bo jeszcze wtedy nie wiedziałam nawet, jak relacja między nami się rozwinie.

Umawialiśmy się, a mój chłopak więcej już nie poruszał tematu dziecka. Czas mijał, my zbliżaliśmy się do siebie i robiło się coraz poważniej więc poprosiłam Tadeusza by przedstawił mnie Szymonowi. Ogromnie zaskoczyło mnie, że dziecko ma dopiero nieco ponad rok i dorasta bez matki, z ojcem, który wspaniale sobie radzi. Dodatkowo, maluch obudził we mnie jakąś dziwną sympatię czy nawet uczucia macierzyńskie przez co zapragnęłam widywać go jak najczęściej.

W ten oto sposób, stopniowo zaczęłam bywać częściej w mieszkaniu Tadeusza, aż w końcu zamieszkałam tam. Gdy chłopiec skończył dwa latka nazwał mnie swoją mamą, ogromnie się tym wzruszyłam. Niedługo potem poślubiłam Tadeusza i staliśmy się w końcu prawdziwą rodziną.

Cztery lata minęły nam niezwykle szybko, w pozornym szczęściu. Po jakimś czasie zauważyłam jednak, że Tadeusz poświęca mnie i dziecku coraz mniej uwagi, oddala się od nas. Z początku ignorowałam to bo przecież był właścicielem firmy, bardzo dużo obowiązków spoczywało na jego głowie.

Niestety, nie było mi dane długo trwać w tych złudzeniach. Pewnego dnia, będąc na spacerze z Szymonem, zauważyłam Tadeusza z inną kobietą. Szli objęci, ona trzymała bukiet kwiatów. Była niezwykle młoda. Mój mąż nas nie zauważył więc tylko zrobiłam zdjęcie telefonem by mieć dowód przy rozmowie, jaka nas czekała.

Wieczorem, gdy Tadeusz wrócił z pracy i wspólnie zasiedliśmy do kolacji, pokazałam mu zrobione wcześniej zdjęcie.

Zadławił się zaskoczony, odsunął talerz i spokojnie powiedział:

– Tak, przestałaś mnie interesować jako kobieta. Spotykam się z kimś innym. Skoro już się o tym dowiedziałaś to możemy się rozstać. Wcześniej milczałem bo byłem Ci wdzięczny za to, że wychowujesz mojego syna.

Byłam zaskoczona jego chłodnym osądem i bezpośredniością ale postanowiłam opanować własne emocje. Teraz liczył się los Szymona.

Dobrze, rozstańmy się. Wyprowadzę się stąd ale tylko pod jednym warunkiem – zabieram ze sobą Szymona. – powiedziałam, starając się zachować równie spokojny i opanowany ton głosu

– Jeszcze zobaczymy kogo wybierze. – odparł spokojnie Tadeusz, wracając do jedzenia kolacji

Następnego dnia mąż przywiózł do domu swoją nową partnerkę. Spojrzała tylko na mnie i Szymona pogardliwym wzrokiem – od razu jasne stało się dla mnie, że nie nie ma ochoty stawać się matką zastępczą dla obcego dziecka.

Wtedy Tadeusz oznajmił Szymonowi:

– Synku, Twoja mama i ja rozstajemy się i ona się wyprowadza. To jest ciocia Wiktoria, będzie Twoją nową mamą.

Szymon był przerażony tą sytuacją, od razu rzucił się na mnie, przywierając w uścisku i krzyknął:

– Mamusiu, proszę, nie oddawaj mnie im!

Przytuliłam go mocno, uspokajając, że nie ma się czym martwić. Nie zostawię go i zawsze będziemy razem. Po chwili wysłałam go do jego pokoju by ograniczyć mu dalszego stresu.

Denis poprosił swoją partnerkę by poczekała na niego w samochodzie, a sam został by ze mną porozmawiać. Tadeusz wyznał mi wtedy coś, czego się nie spodziewałam.

– Szymon nie jest moim biologicznym dzieckiem, ja jestem bezpłodny. Razem z byłą żoną zdecydowaliśmy się na in vitro by pomocy materiału od dawcy. Moja żona wiedziała, że przeżyje ona albo dziecko więc wymusiła na mnie obietnicę, o znalezieniu mu dobrej matki. I to się udało. Szymon może z Tobą zostać. Ja oczywiście będę utrzymywał z nim kontakt i płacił na utrzymanie.

Zaskoczyło mnie to ale oczywiście zajęłam się Szymonem. Nie żałuję tego. To wspaniały chłopiec i jestem dumna z niego każdego dnia. Cieszę się, że mam takiego synka.

Oceń artykuł
Dodaj komentarze

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

1 × 3 =

„Mamusiu, po prostu nie oddawaj mnie im!”