List do mamy: wina, której nigdy nie było.

List do matki: wina, która nigdy się nie wydarzyła.

„Matko, Twoja córka pisze do Ciebie. Nie wiem, czy wyślę ten list, a jeśli tak, to nie wiem, czy dobrze go zrozumiesz. Nie wiem też, jak poprawnie sformułować główną myśl mojego listu. Wydaje się, że postanowiłam Ci wszystko wybaczyć, ale jak mogę wybaczyć komuś, komu nie ma co wybaczyć?

Prawie 40 lat temu spotkałaś się z pierwszą zdradą. Mój ojciec zdradził Cię po raz pierwszy, a Ty, wtedy młoda, 19-letnia studentka, wybaczyłaś mu. Twoja łaska była podyktowana ślepą miłością i wiarą, że on na pewno zmieni swoje postępowanie.

Naprawdę kochałaś i wierzyłaś, że postąpiłaś słusznie.

Kiedy się urodziłam, przywieziono mnie ze szpitala do przestronnego mieszkania mojej babci, Twojej teściowej. Delikatnie stukała mnie palcami, gdy kręciłam skrzypiącymi gałkami antycznej komody i często wytykała Ci błędy w moim wychowaniu. Zmęczona jej niezadowoleniem, pragnąc być panią własnego, choć maleńkiego, terytorium, postawiłaś sprawę na głowie, a my, nasza mała rodzina, przenieśliśmy się do dziesięciometrowego pokoju w komunalnym mieszkaniu.

Wycofałaś się z własnej woli, Twój impuls był szczery, co oznacza, że postąpiłaś słusznie.

Kiedy skończyłam pięć lat, ojciec opuścił rodzinę. Okaleczona przez ból i strach przed nieznanym, chciałaś, żeby był tak samo zraniony i przestraszony jak Ty, więc przeprowadziłaś się do innego miasta, żeby już nigdy mnie nie zobaczył. Obwiniałaś się, kiedy powiedziałam Ci, że tęsknię za tatą i Twoje wyrzuty sumienia przegrały z Twoją złością.

Ten gniew był szczery, co oznacza, że postąpiłaś słusznie.

W drugiej klasie nauczyciele zapewniali Cię, że jestem mądrzejsza od innych dzieci i jeśli zechcesz, to załatwią mi przeniesienie do dobrego gimnazjum. Poszłaś do gimnazjum na wycieczkę zapoznawczą i zobaczyłaś, jak ubrani są uczniowie, jak drogie są ich podręczniki i jakimi samochodami przyjechali po nich rodzice. Serce Ci się krajało, gdy wyobrażałaś sobie mnie wśród „złotej młodzieży”, z plecakiem kuzynki, z cerowanymi i naprawianymi rajstopami. Bałaś się, że mnie tu skrzywdzą, że mnie wyśmieją.

Zostawiłaś mnie w zwykłej szkole, chciałaś mnie uchronić przed bólem, który może mnie spotkać, więc postąpiłaś słusznie.

Kiedy miałam 10 lat, poprosiłam Cię, żebyś zapisała mnie na lekcje tańca, bo wszystkie moje koleżanki z klasy od dawna były zapisane do najlepszej szkoły tańca, a ja też chciałam się uczyć. Sprawdziłaś grafik zajęć w swojej pracy i zdałaś sobie sprawę, że nie możesz mnie wozić na zajęcia na drugi koniec miasta, po prostu nie możesz tak często prosić o urlop w pracy, a poza Twoją pensją nie mamy żadnych źródeł dochodu. Odrzuciłaś moją prośbę. Poczucie winy macierzyńskiej przytłaczało Cię, ale nie miałaś wyboru.

To Ty byłaś odpowiedzialna za to, żebyśmy mieli co jeść i w co się ubrać, więc postąpiłaś słusznie.

Przekonałaś mnie, że bez wyższego wykształcenia nie uda mi się przyzwoicie zarobić na życie. Kiedy chodziłam każdego dnia na uniwersytet, ziewając na wykładach, wspominałam Cię niemiłym słowem. Ale wierzyłaś, że mój dyplom napisze moje życie na nowo i nigdy nie będzie ono takie jak Twoje. Wypychając mnie z gniazda, miałaś nadzieję, że ziemia nie przywita mnie twardym asfaltem, ale że podmuch wiatru weźmie mnie w swoje dłonie i uniosę się pewnie nad miastem jak dumny ptak.

Za każdym razem, gdy mnie odwiedzasz, krytykujesz moje biurowe ubranie. A to spódnica jest za krótka, bluzka ma za duży dekolt. W trzydziestoletniej kobiecie, nadal widzisz dziecko, które musisz chronić przed niezrozumieniem ze strony ludzi.

Martwisz się o to, czy zostanę zaakceptowana przez społeczeństwo, a za szumem krytyki słyszę „córeczko, boję się, że będziesz oceniana i zostaniesz zraniona”.

I właśnie dlatego postępujesz słusznie.

Martw się, matko, taki jest Twój los jako matki. Martw się, złość się, obrażaj się, bój się, ale pamiętaj, że z wieloma rzeczami w życiu sobie poradzę, tak jak Ty.

A w chwilach rozpaczy, bólu i bezradności też zrobię wszystko jak należy.
Więc wybaczam Ci winę, która nigdy nie miała miejsca”.
____

Drodzy Czytelnicy! Zapraszam do taktownej i przyjaznej dyskusji. Nasz kanał to miejsce refleksji i wsparcia.

Oceń artykuł
Dodaj komentarze

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

osiem − jeden =

List do mamy: wina, której nigdy nie było.