Pewnego dnia mój syn został wezwany do wojska. Zaprzysiężenie miało się odbyć w stolicy, gdzie mieszkała rodzina mojej mamy. Postanowiłem więc połączyć przyjemne z pożytecznym: odwiedzić krewnych i udać się na przysięgę mojego syna.
Kupiłem wiele prezentów i wziąłem z domu kilka słoików. Nie widziałem krewnych od lat. Chciałem sprawić im tym przyjemność.
Drzwi otworzyła mi ciotka. Wyrwała mi torby z rąk i zaciągnęła je do kuchni, a mnie zaprosiła na herbatę. Byłem głodny po tak długiej drodze, więc nie zrezygnowałem z herbaty i spodziewałem się czegoś pysznego do jedzenia. Ale w kuchni czekała na mnie nieprzyjemna niespodzianka. Na stole oprócz herbaty i pokrojonego bochenka chleba nic więcej nie było. Bardzo mnie to uderzyło, ale przekonałem się, że ciocia po prostu wróciła późno z pracy i nie miała czasu przygotować się na mój przyjazd. Poszedłem spać głodny nie mogąc doczekać się poranka i pysznego śniadania.
Rano czekała mnie również ta sama niespodzianka. Na śniadanie przygotowany był chleb i herbata. Nie wytrzymałem i zapytałem ciotkę:
-Może zjemy śniadanie? Przywiozłem kilka smakołyków.
Ciotka wzruszyła ramionami i odpowiedziała:
–Nie trzeba. Zawsze tak jemy. Chleb i herbata.
No dobrze, pomyślałem, zjem coś na mieście.
Spakowałem się i pojechałem na przysięgę mojego syna. Po drodze wszedłem do stołówki i zjadłem pyszne śniadanie. W mieście spędziłem prawie cały dzień, a kiedy wróciłem do domu ciotki, nadszedł czas na kolację. Byłem zszokowany, kiedy znów zobaczyłem chleb z herbatą na stole. Już o nic nie prosiłem, po prostu spakowałem swoje rzeczy i przeprowadziłem się do hotelu.
Trzeba było to zrobić od razu, a nie zatrzymywać się u krewnych. Tylko na próżno wyrzuciłem pieniądze kupując prezenty. Wolałem dać synowi…