Kochanka taty.

Gdy byłam dzieckiem i miałam jakieś osiem lub dziewięć lat często pomagałam mamie w obowiązkach domowych. Pamiętam, że mój brat się w to nie angażował, zamiast tego często widywał się z kolegami. Nasz tata pracował w tamtym czasie w fabryce na porannej zmianie i zawsze wracał o tej samej godzinie.

Pamiętam, że tamtego dnia wziął prysznic i od razu potem wspólnie zasiedliśmy do kolacji. Widziałam, że moja mama jest wyraźnie zła i nieustannie wpatruje się w ojca. On starał się tego nie zauważać, żeby nie doprowadzić do konfrontacji, wpatrywał się w talerz.

– Więc co teraz? Dziś pójdziesz tam ponownie? – niewytrzymała w końcu

– Tak, pójdę. – odparł cicho ale stanowczo

– Ile jeszcze będziesz tam chodził? Przecież nie jesteś już małym chłopcem! – wykrzyczała

Ojciec milczał nie mając nic do powiedzenia. Dwa razy w tygodniu wychodziło po południu z domu. Zawsze wracał rozpromieniony i zadowolony.

– Dokąd idziesz? – zapytałam zaciekawiona

– Idzie do swojej kochanki. – matka odpowiedziała zamiast niego – Idzie, śpiewa piosenki i wraca tu do nas.

Zapanowała niezręczna cisza, do końca kolacji nikt już się nie odezwał.

Gdy już wszyscy zjedli, mama wsiadła od stołu i zaczęła sprzątać. Mój brat, jak zawsze, zamiast pomagać pobiegł na spotkanie z przyjaciółmi. Ojciec w tym czasie przystąpił do czyszczenia eleganckich butów, dziś był jeden z tych wieczorów gdy wychodził z domu. Założył eleganckie spodnie, wziął kapelusz ze stojaka, kurtkę i pożegnał się z nami przed wyruszeniem do „kochanki”.

– Tata naprawdę idzie do kochanki? – zapytałam jeszcze raz gdy drzwi za tatą się zamknęły

– Przecież widzisz, że wychodzi. Nie jesteś już małym dzieckiem. – odparła niezadowolona

Wiedziałam, że muszę to sprawdzić więc szybko się ubrałam i wybiegłam za tatą z domu. Zauważyłam jego sylwetkę w oddali więc postanowiłam śledzić go ukradkiem.

Mój ojciec szedł spokojnym krokiem przez całe miasto aż wreszcie dotarł do dużego, ładnego budynku którego nie znałam. Weszłam ostrożnie za nim, zostawił kurtkę w szatni i skierował się na drugie piętro. Ruszyłam za nim. Gdy otworzył jedne z drzwi i zniknął środku nie wiedziałam co zrobić. Po dłuższej chwili postanowiłam uchylić lekko drzwi i zajrzeć do środka. Wtedy właśnie nieznajomy mężczyzna zza moich pleców zasugerował mi bym bez obaw weszła do środka, że próba jest otwarta. Nic z tego nie rozumiałam jednak nie mogłam już się wycofać.

Za drzwiami zobaczyłam coś, czego zupełnie się nie spodziewałam. Pokój był w rzeczywistości dużą salą ze sceną i widownią złożoną z dostawionych krzeseł. To musiał być klub teatralny! Rozpoznałam bo mieliśmy podobny w szkole.

Na scenie, na wspaniałym tronie siedział mój tata, miał na sobie królewskie szaty i właśnie wypowiadał swoją kwestię. Nie mogłam opanować swojego zaskoczenia więc tylko usiadłam cicho na jednym z krzeseł. Do końca próby, z otwartymi ustami, słuchałam jak mój tata recytuje wiersze czy śpiewa pieśni pięknym, mocnym głosem. Nie znałam go z tej strony.

Cała próba trwała trzy godziny. Tata oczywiście mnie zauważył ale nie chciał przerywać, ciekawy moich reakcji. Po zakończeniu byłam pod wrażeniem talentu mojego taty a także tego, że miał hobby, które tak pokochał.

Razem ruszyliśmy do domu rozmawiając o przedstawieniu, które szykował tata z grupą teatralną. Poszliśmy też na lody. Wtedy właśnie zrozumiałam dlaczego moja mama nazywała to „kochanką”. Była po prostu zazdrosna, że tata odnalazł coś, co tak mocno go pasjonuje.

Oceń artykuł
Dodaj komentarze

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

sześć − trzy =

Kochanka taty.