Byłam potrzebna tylko wtedy gdy mój bratanek był mały. Kiedy dorósł stałam się zbędna.

Jakiś czas temu kupiłam mojemu bratankowi Piotrkowi nowy tablet. Początkowo ucieszył się lecz bardzo szybko jego mama wprowadziła mu ograniczenia używania – maksymalnie godzina dziennie.

Do tamtej pory byłam przekonana, że mogę kupować Piotrkowi prezenty. Tym bardziej, że spędzałam z nim mnóstwo czasu. Jego tata, a mój brat pracował codziennie do późna, a mama chodziła do biura co drugi dzień. Kiedy rodziców chłopca nie był w domu Piotrek, mając wtedy osiem lat, czas po szkole spędzał w moim mieszkaniu. Wspólnie odrabialiśmy lekcje, jedliśmy obiad i kolację, a także bawiliśmy się i chodziliśmy na spacery. Mogłam poświęcać mu tyle czasu bo sama nie pracowałam w tamtym momencie, opiekując się w domu dwuletnią córeczką.

Wcześniej nigdy nie było problemu z prezentami, które robiłam dziecku. Wszyscy bardzo się cieszyli, szczególnie, że widzieli jak bardzo jestem związana z Piotrkiem, a on ze mną.

Tym razem prezent okazał się jednak punktem zapalnym konfliktu. Mama mojego bratanka – Justyna – nawet specjalnie uszkodziła ładowarkę do tabletu by pozbawić dziecko możliwości korzystania z niego.

Podczas jednych z odwiedzin w mieszkaniu mojego brata zostałam również otwarcie skrytykowana przez Justynę w obliczu Piotrka. Krzyczała na mnie, że nie powinnam robić tego typu prezenty. W mojej obronie stanął nawet Piotr – prosząc, by mama przestała krzyczeć na ciocię. Nic nie pomogło więc po prostu wyszłam stamtąd. Miałam nadzieję, że gdy Justyna ochłonie porozmawiamy o tym na spokojnie, a ona przeprosi mnie za swoje zachowanie.

Tego samego dnia, późnym wieczorem, zadzwonił do mnie mój brat – Gustaw. Nie chciał mnie jednak wtedy przeprosić. Zamiast tego poprosił abym ograniczyła moje kontakty z Piotrkiem, ponieważ jego mama martwi się, że jesteśmy ze sobą zbyt mocno związani. Miałam też zakaz przyjmowania go do swojego mieszkania i spędzania wspólnie czasu.

Byłam zaskoczona takim obrotem sytuacji. Wyjaśniłam mojemu bratu, że ciężko ograniczać kontakt z kimś, kto mieszka w tym samym bloku. Poprosiłam go również by ponownie porozmawiał o tym z Justyną bo takimi działaniami mogą zrobić swojemu dziecku jedynie krzywdę.

Pomijając wszystko – jak oni to widzieli? Gdy chłopiec do mnie pukał miałam to ignorować? A może chować się w krzaki za każdym razem kiedy mijamy się na ulicy? Bzdury.

Niedawno wybrałam się z moją córeczką na spacer w trakcie którego podszedł do nas Piotrek. Gdy Justyna zobaczyła przez okno, że rozmawiamy natychmiast zawołała go do domu. Nie musiałam długo czekać na telefon od brata – zaledwie pół godziny. Przeprosił mnie za całą sytuację i zapytał czy możemy iść na spacer w inne miejsce, ponieważ Justyna nie lubi gdy znajdujemy się w pobliżu. W tamtym momencie nie byłam już tylko rozczarowana ale i wściekła. To co będzie teraz, mają mi dyktować gdzie mogę chodzić a gdzie nie? Powinnam ignorować Piotrka gdy do mnie mówi? A może wychodzić ze sklepu gdy przy sąsiedniej kasie dostrzegę rodzinę brata?

Po powrocie mojego męża z pracy zostawiłam go z córką, a sama udałam się do mieszkania brata. Postanowiłam zrobić pierwszy krok by przerwać ten ciąg absurdów. Przeprosiłam i wyznałam, że prezent powinnam skonsultować wcześniej z rodzicami Piotrka. Zaoferowałam pogodzenie się i zażegnanie konfliktu, który nie wpływał dobrze na nikogo.

W odpowiedzi usłyszałam, że Justyna była już po prostu zmęczona ciągłym mówieniem Piotrka o mnie. „Ciocia Emilka to, tamto…”. Chłopiec nieustannie opowiadał o miejscach, które razem odwiedziliśmy i aktywnościach na jakich spędzaliśmy czas. Justyna miała tego dość bo, według niej, skoro mam własną córkę to nią powinnam się zająć.

Wtedy stało się dla mnie jasne, że żona mojego brata była najzwyczajniej w świecie zazdrosna!

W odpowiedzi powiedziałam jej jedynie, że nie zamierzam dać sobą sterować ani odpychać mojego bratanka, którego uwielbiam. Skoro Justyna nie chce byśmy się widywali niech mu sama wyjaśni dlaczego stawia takie zasady. Bardzo żałowałam, że nie udało się nam dogadać w jakiś normalny sposób.

Kilka tygodni później dowiedziałam się, że mieszkanie mojego brata zostało wystawione na sprzedaż. Nie mogę uwierzyć, że to przez nasz głupi konflikt ale to podejrzany zbieg okoliczności.

Okazuje się, że byłam potrzebna tylko gdy chłopiec był mały, a potem stałam się zbędna rodzinie mojego brata. To przykre, bo naprawdę przywiązałam się do Piotrka.

Oceń artykuł
Dodaj komentarze

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

7 − cztery =

Byłam potrzebna tylko wtedy gdy mój bratanek był mały. Kiedy dorósł stałam się zbędna.