Dobrze radziłam sobie w szkole, a potem bez problemu poszłam na studia. Po ukończeniu studiów, szybko i łatwo znalazłam pracę. Oczywiście nie mogłam już mieszkać w akademiku, więc musiałam wynająć mieszkanie. Miałam na to dość pieniędzy, więc znalazłam odpowiednie mieszkanie.
Pewnego dnia, spędzałam czas w barze z przyjaciółmi i tam spotkałam Mirka. Od razu przypadliśmy sobie do gustu, więc wkrótce zaczęliśmy się spotykać. Od samego początku relacje były wspaniałe. Było nam razem dobrze, zawsze znajdowaliśmy coś do zrobienia i do rozmowy, mieliśmy też różne plany.
Byliśmy w tym romantycznym związku od trzech lat. Mimo wspólnych planów i poglądów na życie, Mirek nie chciał się żenić. Nie chciałam mówić mu o tym wprost, więc robiłam aluzje i poruszałam temat rodziny. Nie słyszał mnie, albo nie chciał słyszeć. Dla niego może to być jeszcze odległy temat, ale ja już byłam pewna, że jestem gotowa na prawdziwe życie rodzinne i dzieci.
Nie mogłam już dłużej czekać, bo z upływem lat nie stawałam się coraz młodsza. Zaczęłam poważnie myśleć o odejściu od niego i założeniu rodziny z innym mężczyzną. Okoliczności sprawiły, że musiałam opuścić wynajmowane mieszkanie. Nie spodziewałam się tego, ale nie miałam wyboru. Gospodarz przekazał go synowi.
Poprosiłam Mirka, aby pomógł mi przenieść moje rzeczy do domu siostry, gdzie zamierzałam się zatrzymać na jakiś czas. Zanim zadzwoniłam do niego z tą prośbą, nie był świadomy sytuacji. Zapytał mnie więc, dokąd idę. Zażartowałam, że jadę do niego. To właśnie ten rodzaj żartu, zamienił się w moje wspólne życie z facetem, którego kocham.
Teraz jesteśmy szczęśliwą rodziną z dziećmi i nie żałuję, że od niego nie odeszłam. Często wracam myślami do żartu, który wtedy zrobiłam i który wywrócił moje życie do góry nogami. To była ważna lekcja. Nie należy się bać powiedzieć czegoś, jeśli chce się to powiedzieć. Lęki rujnują nam życie.