Muszę się przeprowadzić do innego mieszkania, bo mama dosłownie wyrzuciła mnie na ulicę. Wszystko dlatego, że moja ukochana siostra, znowu jest w ciąży, już trzeci raz.
Razem z mamą, siostrą i siostrzeńcami, mieszkamy w dwupokojowym mieszkaniu. Jeszcze studiuję, więc nie spieszyło mi się z wyprowadzką, bo nie stać mnie na czynsz, ale to się zmieniło, gdy moja siostra znów zapukała do drzwi.
Kiedy siostra wyszła za mąż, mama się cieszyła, bo zięć wydawał się godny zaufania. Mieszkała z mężem tylko przez rok, zanim wróciła do matki z podbitym okiem i brzuchem. Matka błagała ją, by zgłosiła to na policję i wystąpiła o rozwód, ale Martyna odmówiła.
Dwa miesiące później, jej mąż przyjechał, aby się pogodzić, a siostra pobiegła za nim na paluszkach, choć przyrzekła sobie nie kontaktować się z nim więcej. Kłócili się i żyli razem, ale nie ingerowałam w ich życie, bo Martyna nie wyciągała z tego żadnych wniosków. Nie można zmusić człowieka do szczęścia. Jeśli chce cierpieć, to jest jej wybór!
Moja siostra, przez jakiś czas nie przychodziła z płaczem do mamy, a potem znowu się zaczęło. Mama bardzo się martwiła ciążą siostry, więc uspokajała ją i współczuła jej. Kupiła wszystko dla przyszłego wnuka, chodziła z Martyną do lekarzy i naciskała na zięcia, żeby nie szarpał jej nerwów. Jednak tuż przed porodem, siostra wróciła do mojej matki.
Życie było dla nas ciężkie. W tym czasie, siostra była już na L4, a ja studiowałam. W rezultacie, tylko mama pracowała. Musiałam więc znaleźć pracę na pół etatu, żeby jakoś jej pomóc.
Po urodzeniu siostrzeńca, mama dała mojej siostrze własny pokój. Przyzwyczaiła mnie do dziecka i kazała mi pomagać Martynie po szkole, żeby siostra mogła się wyspać i odpocząć. Mój siostrzeniec był cichy i spokojny, więc lubiłam go rozpieszczać. Był dzieckiem uśmiechniętym, nie sprawiał mi żadnych kłopotów.
Po miesiącu lub dwóch, moja siostra zaczęła znikać wieczorami, zostawiając dziecko ze mną. Przyznała się matce, że chodzi do domu swojego męża. Moja mama myślała, że się pogodzą i moja siostra z wnukiem się wyprowadzi. Dziecko powinno wychowywać się w rodzinie, nieważne jaki był ojciec, ale też powinien go wychowywać. Miałam własne zdanie, ale zachowałam je dla siebie.
Kilka tygodni później, Martyna wprowadziła się z powrotem do męża, mimo że w akcie urodzenia siostrzeńca, widniała kreska. Nie planowali niczego zmieniać – uznali, że zasiłek dla samotnej matki nie będzie zbyteczny. W końcu znów byłam panią swojego pokoju i relaksowałam się. Lubiłam pooglądać dobry film lub przeczytać ciekawą książkę, więc miałam dobre życie. Od mamy usłyszałam, że w ich życiu nic wielkiego się nie zmieniło, nadal żyli jak kot z psem.
Przez półtora roku, wszystko było dobrze i spokojne. W tym czasie, moja siostra po raz kolejny została matką. Pół roku później, znalazła się z dwójką dzieci na ulicy. Szwagier nie dość, że zaczął pić, to jeszcze podniósł rękę na żonę. Pod wpływem alkoholu dostawał niezłego kopa, więc Martyna postanowiła wrócić do matki.
– Mam nadzieję, że po tym nie wrócisz do niego? – Zapytała ją matka.
– Nie, nie jestem chora na głowę, mam dzieci, o których muszę myśleć.
Moja siostra jest doskonałą matką, pod tym względem nie mogę o niej powiedzieć nic złego. Cały swój wolny czas, poświęca ich rozwojowi i wyprowadza je na długie spacery. Nie ma tu na nią żadnych skarg.
Kilka tygodni temu, dowiedziałam się, że Martyna jest znowu w ciąży. Dowiedziała się o tym, będąc w 5 miesiącu, więc aborcja nie wchodziła w grę. Po drugim porodzie, miała problemy zdrowotne, więc nie zauważyła pierwszych oznak ciąży. W ciążę zaszła oczywiście ze swoim mężem. Gdy matka zaczęła ją besztać, usprawiedliwiała się:
– Kocham go, wiesz? Nie będę z nim mieszkać, ale wychowam dziecko.
Po tej rozmowie moja matka stwierdziła, że czas się wyprowadzić, bo przy trzech siostrzeńcach nie ma dla nas miejsca i nikogo nie obchodzi, że mam dyplom na karku i nie mam pieniędzy na wynajęcie mieszkania.
– Załatw sobie wspólny pokój z koleżanką. Ja też mam problem! – Mama powiedziała.
Nie sądziłam, że mama postawi mnie w takiej sytuacji. Naprawdę nie spodziewałam się, że to zrobi. Moja siostra robi szalone rzeczy, a to ja cierpię.
Coś wymyślę, ale uważam, że to będzie początek końca. Nie mam najmniejszej ochoty na kontakt z moimi bliskimi i rozwiązywanie ich problemów. Niech sami sobie to poukładają, a ja umyję od tego ręce.