Tonęła dziewczynka, której nikt nie chciał pomóc

Stało się to 15 sierpnia. Tego dnia, wraz z siostrą i siostrzeńcami, wybraliśmy się nad rzekę, aby popływać. Wszystko było w porządku – ciepło, słońce, woda. Wtedy moja siostra powiedziała do mnie: „Marek, zobacz, tam utonął człowiek, płynie obok…”.

„Tonący był niesiony przez szybki nurt i musiałem biec przez około 350 metrów, aż go dogoniłem. Okazało się, że to dziecko. Widać było wszystkie oznaki utonięcia – nienaturalnie spuchnięty brzuch, fioletowo-czarne ciało, rozdęte żyły. Nie wiedziałem nawet, czy to będzie chłopiec czy dziewczynka. Wyciągnąłem dziecko na brzeg, zacząłem spuszczać z niego wodę. Żołądek, płuca, wszystko było pełne wody, język ciągle wpadał do środka. Zaczęli przybiegać inni ludzie. Poprosiłem o ręcznik osoby stojące w pobliżu, ale nikt mi go nie podał, przestraszyli się dziewczyny i oszczędzili jej swoich pięknych ręczników. Nie miałem na sobie nic oprócz kąpielówek. Z powodu szybkiego biegu, kiedy wyciągałem ją z wody, byłem wyczerpany, nie starczało mi powietrza do sztucznego oddychania.

Dzięki Bogu moja koleżanka Olga, pielęgniarka, przechodziła obok, ale była na drugim brzegu rzeki. Zaczęła krzyczeć, żebym przyprowadził dziecko do niej na brzeg. Dziecko, które połknęło dużo wody, stało się niewiarygodnie ciężkie. Mężczyźni odpowiedzieli na moją prośbę, aby przenieść dziewczynkę na drugi brzeg. To tam razem z Olgą, kontynuowaliśmy wszystkie czynności reanimacyjne.

Robiliśmy masaż serca, sztuczne oddychanie, przez 15-20 minut nie było żadnej reakcji, ani ze strony dziewczynki, ani innych osób stojących w pobliżu. Poprosiłem o wezwanie karetki, nikt nie zadzwonił, a stacja pogotowia była 150 metrów dalej. Olga i ja, nie mogliśmy pozwolić sobie na rozproszenie uwagi nawet na sekundę, więc nie mogliśmy nawet zadzwonić.

Po pewnym czasie pojawił się chłopiec, który pobiegł wezwać pomoc. W międzyczasie, wszyscy próbowaliśmy ożywić małą, pięcioletnią dziewczynkę. W rozpaczy Olga nawet płakała, bo wydawało się, że nie ma nadziei. Wszyscy dookoła mówili: „Przestań, bo połamiesz jej wszystkie żebra, dlaczego robisz sobie żarty z martwej osoby? Ale wtedy dziewczyna westchnęła!

Przybiegła pielęgniarka i usłyszała bicie serca. Dziewczynę zabrano w pośpiechu, a następnie wezwano lotnicze pogotowie ratunkowe. Po tygodniu spędzonym w śpiączce, odzyskała przytomność. Teraz czuje się dobrze.

Okazało się, że siedziała na kłodzie i spadła z niej do wody. Jej głowa uderzyła o kamień i straciła przytomność. Płynęła wzdłuż zatłoczonej plaży, wszyscy ją widzieli, ale ona nie przestawała płynąć i gdyby moja siostra jej nie widziała, pewnie by odpłynęła.

Kiedy się przewróciłem i pobiegłem za nią, ludzie patrzyli na mnie jak na głupka. Szczerze mówiąc, nie wiem, co myśleć o takiej obojętności. To przerażające, co by było, gdyby Twoje dziecko znalazło się na jej miejscu? Uderzyło mnie też to, że nikt nie chciał mi nawet podać ręcznika, wstydzili się, odwracali się i odchodzili. Niektórzy nawet radzili, aby ją zostawić, ale udało jej się przeżyć.

Teraz wielu ludzi mówi mi: „Zostaniesz nagrodzony w następnym świecie”. A ja się śmieję, bo teraz nie boję się śmierci. Jako lekarz wiem, że istnieje zasada – jeśli osoba utopiona zmarła, nie wolno przerywać resuscytacji do czasu przybycia wykwalifikowanej pomocy. W hipotermii, w tym przypadku, tzn. gdy woda jest zimna, mózg może przez długi czas pozostawać bez powietrza. Dlatego nie poddaliśmy się i mimo wszystko udało nam się ożywić dziewczynkę!

W ten sposób Aleksander, radiolog z Warszawy i pielęgniarka Olga, przywrócili do życia utopioną dziewczynkę!

Oceń artykuł
Dodaj komentarze

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

14 + 16 =

Tonęła dziewczynka, której nikt nie chciał pomóc