– Mamo, to jest moja przyszła żona!
W ten sposób Bogdan przedstawił mi swoją dziewczynę, Olę.
Początkowo byłam zszokowana i myślałam, że to żart. Jak mój syn mógł zakochać się w takiej dziewczynie. Ola nie była zbyt ładna, dodatkowo krótkie włosy obcięte na męsko. Mało schludne ubranie, zbyt szerokie dresy i brudne buty sportowe. Ta dziewczyna chyba w ogóle nie wiedziała, jak o siebie zadbać.
Dobrze, że Zbyszek nie dożył tego dnia. Tak dobrze wychowaliśmy naszego synka Bogdana. Ojciec wstydziłby się teraz swojego syna – pomyślałam. Zbyszek, ojciec Bogdana, zmarł trzy lata temu. Od tego czasu relacje między mną a synem nie układały się najlepiej. Ojciec był dla Bogdana autorytetem i młodemu chłopcu bardzo trudno było pogodzić się z jego śmiercią. Bogdan zaczął pić, znikać w nocy, zapraszać obce dziewczyny do domu. Próbowałam przywrócić syna do normalnego życia, ale wszystkie moje próby kończyły się awanturami, a teraz postanowił ożenić się z tą Olą…
Ola okazała się śmiałą dziewczyną i po przywitaniu weszła do kuchni wyciągając z koszyka przywiezione przetwory,
– Tu jest szarlotka, tu są ogórki na zimę, a tu dżem truskawkowy… sama robiłam.
Patrzyłam na dziewczynę syna w milczeniu. Nie wiedziałam co powiedzieć jej i mojemu synowi, brakło mi słów.
Bogdan był niezachwiany w swojej decyzji.
– Bogdan, proszę. Nie spieszcie się z zawieraniem małżeństwa! Spójrz na nią! Totalny niechluj! Gdzie ją znalazłeś?
– Mamo, kocham ją i pobieramy się!
Odpuściłam, nie chciałam kłócić się z synem, uznając, że czas postawi wszystko na swoim miejscu i wkrótce zauroczenie syna minie. W końcu Bogdan ożenił się z Olą, ale ja nie byłam obecna na ich ślubie. Nie mogłam patrzeć jak mój jedyny syn marnuje sobie życie z nieodpowiednią dziewczyną. Poza tym, ciężko było mi myśleć, że w moim domu, zagości jeszcze jedna gospodyni, poza mną. Czas mijał, a Ola okazała się wystarczająco dobrą żoną. Dobrze gotowała, dbała o czystość i porządek w domu, ale nadal czułam do niej niechęć, nie potrafiłam traktować jej jak swojej córki.
Bogdan szybko znudził się życiem rodzinnym. Wrócił do dawnego stylu życia, znów zaczął pić i imprezować. Pewnego dnia przyprowadził do domu nową dziewczynę. Tej nocy Ola przyszła do mnie zapłakana.
– Mamo co mam robić? Bogdan mówi, że zakochał się w kimś innym i chce rozwodu, a ja jestem z nim w ciąży.
– Olu co ja mogę poradzić. Wiedziałaś, że Bogdan to kobieciarz. Jeśli nie chce z Tobą być, nie mogę wpłynąć na jego decyzję. Chyba najlepiej będzie dla Ciebie, jak wrócisz do swojego rodzinnego domu, do swojej mamy – powiedziałam zrozpaczonej synowej. Właściwie w głębi duszy, nawet ucieszyłam się, że Ola opuści mój dom i wszystko będzie po staremu. Ola wróciła do wioski, ale była bardzo nieszczęśliwa. Kochała Bogdana, a do mnie zdążyła się już przywiązać i bardzo chciała, aby jej dziecko mieszkało w moim domu, ze swoim ojcem i babcią.
Minęło dziesięć lat i niestety mój stan zdrowia pogorszył się na tyle, że musiałam przenieść się do domu opieki. Zaczęłam często chorować i stałam się ciężarem dla Bogdana. Nie miał czasu, by się mną opiekować, a nowej żonie mojego syna wyraźnie przeszkadzała niedołężna teściowa. Już nawet pogodziłam się, że umrę w samotności, w obcym miejscu wśród obcych mi ludzi.
Pewnego dnia do mojego pokoju wszedł sanitariusz ze słowami:
– Pani Mario, ma pani gości, czekają w ogrodzie.
Byłam bardzo zaskoczona, mój syn odwiedzał mnie tylko z okazji Świąt lub urodzin.
Z wielkim trudem wstałam z łóżka i wyszłam do ogrodu. Jakież było moje zdziwienie gdy na ławce zauważyłam Olę.
– Oleńka! Jak mnie znalazłaś? Skąd wiedziałaś, że tu jestem?
– Bogdan mi powiedział, gdy przyjechał spotkać się ze swoją córką. Przyjeżdża coraz rzadziej, ale Natalka kończyła w tamtym tygodniu dziesięć lat, więc spotkała się z ojcem. – Odparła Ola.
Moja synowa bardzo się zmieniła przez te lata, była elegancka i zadbana.
– Czy jesteś chora mamo? Jestem pewna, że wkrótce wyzdrowiejesz, a ja mam dla ciebie niespodziankę! Nie przyszłam sama. Czy chciałabyś zobaczyć swoją wnuczkę?
– Oczywiście, że tak! – Odpowiedziałam łamiącym głosem.
Wkrótce Ola przyprowadziła śliczną dziewczynkę. Tak bardzo była podobna do Bogdana kiedy był dzieckiem. Rozpłakałam się i przytuliłam wnuczkę, nie mogłam wybaczyć sobie tych wszystkich zmarnowanych lat i swojej głupoty.
– Oleńko, czy jesteś w stanie mi wybaczyć? Popełniłam w życiu tak wiele błędów i niczego nie mogę zmienić, ale proszę, odwiedzaj mnie częściej, tak się cieszę, że mogłam Was zobaczyć.
– Ale dlaczego mielibyśmy tu przyjeżdżać? Czy naprawdę Ci się tu podoba? Pozwól, że zabierzemy Cię do naszego domu. Wyzdrowiejesz szybciej i będziesz mogła spędzać czas z Natalką, kiedy ja będę w pracy. To prawda, nasz dom jest mały, ale zawsze znajdzie się w nim miejsce dla Ciebie. – Powiedziała synowa.
– Babciu, chodź z nami – poprosiła wnuczka.
Zgodziłam się na propozycję Oli i już następnego dnia przyjechała po mnie swoim samochodem.
Mieszkam z Olą i Natalią już od ośmiu lat. Moja wnuczka skończyła szkołę i poszła na studia. Mój syn nigdy mnie nie odwiedził. Synowa, której nie lubiłam okazała mi więcej serca i miłości niż jedyny syn.