Wszyscy we wsi, znają historię mojej babci Anastazji. Miała 45 lat, kiedy jej syn Hubert, wyszedł z domu i nigdy nie wrócił. Tak po prostu, mężczyzna był tam i zniknął w jednej chwili. Hubert był już dorosłym mężczyzną, nie mógł zgubić się w swojej rodzinnej wsi. Babcia szybko zaangażowała w poszukiwania policję, a historia ta przyciągnęła również uwagę wielu mieszkańców wsi, którzy również nie stali z boku i wszędzie aktywnie poszukiwali zaginionego chłopca. I tak minął rok, a o Hubercie nie było żadnych wieści. Poszukiwania prowadzone przez policję, nie dawały większej nadziei, a Anastazja powoli się poddawała.
Co wieczór siadała na starej kanapie, patrzyła na zdjęcie syna i płakała. Pewnego dnia, kobieta spotkała koleżankę ze szkoły, której nie widziała od dawna, ponieważ wraz z mężem przeprowadziła się do miasta. Zaczęły rozmawiać, a Anastazja opowiedziała jej o swoim smutku.
– Czy próbowałaś zawołać go z domu? – Zapytała kobieta z poważną miną.
– Jak to zawołać? – Anastazja patrzyła na koleżankę ze zdziwieniem.
– Cóż, jest taki rytuał. Wieczorem otwierasz okno i wołasz zaginionego do domu, tak jak robiła to Twoja matka, gdy byłaś dzieckiem… i oni wracają.
Anastazja nie powiedziała nic przeciwko temu, ale w głowie natychmiast pojawiły się myśli, że to bzdury…
Wieczorem, siedząc na kanapie, przypomniała sobie słowa przyjaciółki. Nie miała nic do stracenia, więc postanowiła spróbować, a może zdarzy się cud.
– Hubert, wróć do domu. Synu!!! – Anastazja zawołała przez łzy.
Następnego ranka, obudziła się z silnym pragnieniem zrobienia naleśników, ulubionego śniadania syna. Kiedy do zrobienia pozostało już tylko ich usmażenie, Anastazja zadzwoniła do siostry i zaprosiła ją do siebie. Godzinę później, ktoś zapukał do jej drzwi. Anastazja była nawet zaskoczona, że jej siostra przyszła tak szybko. Otworzyła drzwi i nie mogła uwierzyć swoim oczom! Hubert stał przed nią żywy i zdrowy! Matka przytuliła syna tak mocno, jak jeszcze nigdy nie przytulała go do siebie. Nawet nie pytała, gdzie był, jak się ma i co się z nim działo. Kobieta po prostu mocno przytuliła syna, ocierając łzy, które zamieniły się w łzy radości.