Wracałam do domu bardzo zmęczona, pragnąc jedynie jak najszybciej położyć się do łóżka. Wtedy zadzwonił do mnie mąż, który poinformował mnie, że jego siostra przyjechała do nas w odwiedziny. Nie znoszę, gdy ktoś przychodzi bez zaproszenia czy choćby ostrzeżenia.
Siostra mojego męża, ma na imię Marysia i właśnie kończy szkołę. Ponieważ nie ma jeszcze osiemnastu lat, mieszka w domu rodziców na wsi. Nigdy wcześniej nie odwiedzała swojego brata, więc byłam zaskoczona jej nagłym przybyciem.
Weszłam do mieszkania, mąż był w kuchni i oglądał telewizję, a Marysia siedziała w naszej sypialni przy moim stoliku do makijażu. Dziewczynka próbowała zrobić sobie ładne zdjęcia w lustrze.
– Tak, mamy bardzo fotogeniczną sypialnię, ale kto dał Ci pozwolenie na wejście tutaj?. – Miałam pretensje.
– O, już wróciłaś, cześć. – Odpowiedziała Marysia, po czym przemknęła obok mnie do kuchni.
Próbowałam się pozbierać i poszłam do kuchni, żeby coś zjeść i odpocząć. Okazało się, że nie ma już jedzenia, choć rano było. Oczywiście, nie mogłam się uspokoić i wtedy mój mąż pyta:
– Czy weźmiesz jutro ze sobą Marysię na spacer po mieście?.
Pytanie mnie zszokowało, nie rozumiałam, dlaczego muszę spędzać czas z jego bezceremonialną siostrą, z którą spotkałam się po raz drugi. Tego dnia miałam plany, ponieważ moja najlepsza przyjaciółka przyjechała z daleka, więc zamierzałam spędzić z nią cały weekend. Nie zastanawiając się długo, powiedziałam mężowi, żeby sam wyszedł z siostrą.
Następnego ranka, obudziłam się i zobaczyłam, że mojego męża nie ma, a Marysia jest w łazience i robi sobie makijaż. Kiedy zapytałam, dokąd się wybiera, dziewczyna odpowiedziała, że chce zobaczyć miasto i lokalne sklepy. Następnie poradziłam dziewczynie, aby korzystała z nawigacji, aby nie zgubić się w mieście. Wtedy siostra mojego męża, zrobiła bardzo nieszczęśliwy grymas.
– O co chodzi? – zapytałam.
Okazało się, że rodzice nie dali jej żadnego kieszonkowego. Najwyraźniej Marysia spodziewała się, że dostanie je ode mnie, ale ja potrzebowałam dodatkowych wydatków. Jeśli ktoś chce zobaczyć miasto, może po prostu chodzić po nim, nie kupując niczego. Wręczyłam dziewczynie kartę podróży i poszłam spotkać się z przyjaciółką na dworcu kolejowym.
Wieczorem, gdy wróciłam do domu, zobaczyłam męża, Marysię i teściową siedzących w kuchni.
Teściowa rzuciła się na mnie z krzykiem:
– Jak mogłaś pozwolić, by moje dziecko samo chodziło po mieście? Mogłaś przynajmniej dać jej trochę pieniędzy, albo zabrać ją ze sobą.
Wtedy właśnie moja cierpliwość się skończyła:
– Wiesz co? Mam już dość tej bezczelności! Powierzasz nam swoją córkę, nie dajesz jej ani grosza, a ja muszę pilnować jej każdego kroku? Wynoś się natychmiast z mojego mieszkania!
Wtedy uderzyły mnie słowa mojego męża:
– Jesteś taka nieczuła! Nie sądziłam, że jesteś tak oziębłym człowiekiem.
Nie pozwolę, by ktoś mnie oczerniał, mój mąż, teściowa czy ktokolwiek inny. Nie sądzę, by tacy krewni byli mi do czegoś potrzebni.