W naszej rodzinie, rodzice mieli dwie córki – mnie i Martynę. Ale najbardziej kochali Martynę i nawet tego nie ukrywali. Wszystko zaczęło się, gdy była bardzo mała. Siostra była faworytką, dostawała wszystko, co najlepsze, a ja tylko dostawałam jakieś drobiazgi. Poza tym, Martyna bardzo przypominała naszych rodziców – była taka piękna. A ja, wyglądałam jak brat mojego taty, który nie był zbyt przystojny, więc nawet rodzice nazywali mnie brzydką. Po szkole, rodzice kupili Martynie mieszkanie w mieście i zaczęli je remontować, a ja zostałam wysłana, żeby zamieszkać z babcią w jej trzypokojowym domu.
Babcia była wtedy bardzo chora i musiałam po szkole biegać do domu, żeby się nią opiekować. Babcia od razu powiedziała mi, że mieszkanie zapisze w spadku moim rodzicom. Nie raz prosiłam rodziców o pomoc, ciężko było mi samej poradzić sobie ze starszą osobą, ale oni mówili, że są zajęci remontowaniem mieszkania dla Martyny. Przed odejściem z tego świata, babcia powiedziała mi, że zaoszczędziła dla mnie ogromną sumę pieniędzy. Powiedziała mi, żebym nie mówiła rodzicom o tych pieniądzach, tylko po cichu wzięła je dla siebie. Po pogrzebie, rodzice zaczęli szukać tych pieniędzy, przewrócili całe mieszkanie do góry nogami, ale nic nie znaleźli.
W tym czasie, ja już kupowałam własne dwupokojowe mieszkanie i zaczęłam je remontować, ale nadal mieszkałam w domu babci. Dwa miesiące później, przyszli rodzice i powiedzieli mi, że zamierzają go wynająć, bo Martyna potrzebuje pieniędzy, więc muszę go opuścić. Zapytałam, gdzie teraz pójdę, ale odpowiedzieli, że jestem dorosła i muszę sama ułożyć sobie życie. I tak się stało.
Gdy moje mieszkanie było już gotowe po remoncie, wprowadziłam się. Pozanałam nawet chłopaka i byliśmy w poważnym związku. Kiiedy moi rodzice dowiedzieli się, że kupiłam własne mieszkanie, nazwali mnie złodziejką. Byłam zmęczona słuchaniem obelg od nich przez całe życie, więc kazałam im się wynieść i przestałam się z nimi kontaktować.