Urodziłeś się 31 grudnia? Jakże to wspaniałe! Jest to bardzo ekonomiczne rozwiązanie, ponieważ nie trzeba dwa razy nakrywać do stołu, można zrobić dwie imprezy w jednym dniu.
Tak właśnie myślą ludzie, gdy dowiadują się, kiedy są moje urodziny.
Szczerze mówiąc, ja też uważałam się za szczęściarę, dopóki nie zaczęłam mieszkać osobno od rodziców.
Tak, młodość była fajna. Przyjechali do mnie goście z okazji moich urodzin, a potem zostali, aby pożegnać stary rok i powitać nowy. To były wspaniałe czasy.
Nie rozumiałam wtedy mojej mamy, która mówiła, że ze zmęczenia „nie czuje nóg” i chce jak najszybciej położyć się do łóżka. Kiedy ostatni gość opuścił dom, mama oddychała z ulgą.
Jak wyszłam za mąż, razem z mężem zamieszkaliśmy w domu jego rodziców. Teściowie pojechali do babci mojego współmałżonka, która była starszą kobietą i wymagała specjalnej opieki, zostawili nam swój dom.
Przeprowadziliśmy się w połowie jesieni, a pod koniec roku obchodziłam 25 urodziny. Oczywiście na przyjęcie zaprosiliśmy wielu naszych krewnych, w sumie było 30 zaproszonych gości.
Przez kilka dni porządkowałam dom i teren wokół niego. Musiałam to zrobić po pracy, ponieważ nie mogłam zaniedbać obowiązków zawodowych.
Następnie razem z mężem przygotowaliśmy świąteczne menu i poszliśmy na zakupy do marketu.
W trakcie okazało się, że brakło budżetu na imprezę i już nie mieliśmy pieniędzy. Musieliśmy pożyczać gotówkę od wspólnych znajomych.
Nie martwiłam się tym zbytnio, pomyślałam, że na urodziny dostanę pieniądze i spłacimy długi.
Następnie przez dwa dni, wraz z mężem zajmowaliśmy się organizacją przyjęcia, gotowaniem i pieczeniem. Na szczęście oboje uwielbiamy gotować.
Kiedy stół był już nakryty, goście stali na progu, ja czułam się wyczerpana.
Chciałam po prostu położyć się do łóżka i cieszyć się wypoczynkiem, ale niestety, trzeba było powitać gości, przynosić sztućce na czas, podawać dania i uzupełniać zapas serwetek.
Moje obchody urodzinowe stopniowo zamieniały się w zabawę sylwestrową, a ja wtedy już niczego nie chciałam. Dopiero wtedy zrozumiałam moją matkę. Nagle zdałam sobie sprawę, dlaczego wyglądała na tak zmęczoną i pragnęła, by mogła uciec i się przespać.
Goście wrócili do domu o 4 nad ranem. Zanim wszystko pozmywaliśmy i odłożyliśmy na miejsce, zegar wskazywał już godzinę siódmą. Spaliśmy zaledwie kilka godzin, a już rozległo się kolejne pukanie do drzwi. Przyjechali, jak to się mówi, w Nowym Roku leczyć kaca.
Znowu wszystko od nowa, przynieś jedzenie, zapewnij rozrywkę i dotrzymaj towarzystwa.
Goście spędzili z nami cały dzień, w końcu był to dzień wolny od pracy, a ja znowu musiałam się głowić, jakie przystawki postawić na stole.
Wszyscy wreszcie pojechali do domu. Razem z mężem pozmywaliśmy naczynia, posprzątaliśmy i poszliśmy spać.
Od tamtej pory nie lubię tego, że moje urodziny wypadają 31 grudnia. Nie zapraszam już tak wielu gości, ale samych krewnych jest 15 osób.
W tym samym dniu obchodzimy moje urodziny i Sylwestra. Co mam zrobić? Nie chcę nikogo urazić, ale nie mam ochoty organizować już tych uroczystości.