Po tym zdarzeniu, zabroniłem synowi pomagać innym na ulicy. To było niebezpieczne.

Pewnego dnia, mój syn wrócił ze szkoły, był zdyszany i niespokojny. Natychmiast usiedliśmy przy nim, aby zapytać co się stało.

Okazało się, że gdy był już prawie w domu, usłyszał jakieś dziwne westchnienia i niskie jęki, w których słychać było wołanie o „pomoc” ze skraju parku. Przyjrzał się uważniej i zobaczył leżącego w krzakach dziadka, może bezdomnego, może nie, nie wiadomo. Jego ubranie było trochę brudne, ale przyzwoite.

Obok przechodziły matki z dziećmi, ludzie załatwiali swoje sprawy, a w pobliżu na ławce spał bezdomny, ale nikt nie zwracał uwagi na dziadka.

Oczywiście syn zapytał staruszka, jak może mu pomóc. Odpowiedział, że musi wstać, a potem sam sobie poradzi. Syn jednak nie chciał zostawić staruszka samego i zaproponował, że zabierze go wszędzie tam, gdzie będzie musiał się udać.

To był jego błąd.

Zaprowadził go przez drogę na podwórko naprzeciwko parku, gdzie nie było zbyt tłoczno, a stał stary, murowany dom.

W tym czasie, dziadek stał się bardziej aktywny, przestał chrząkać i powoli szedł w kierunku domu. Mój syn kątem oka zauważył, że bezdomny, który spał na ławce, podąża za nimi, zachowując jednak przyzwoitą odległość.

W momencie, gdy starzec i mój syn weszli w wąska uliczkę, po drugiej stronie pojawiło się dwóch mężczyzn. Mimo, że wieczorem trudno to dostrzec, na pewno nie były to dzieci ani biznesmeni, ale kilku innych bezdomnych.

Wtedy mój syn zrozumiał, co się dzieje i usunął się z drogi tak, że osoba stojąca za nimi nie zdążyła nawet zrozumieć.

Nie wiem, co oni kombinowali, ale po tym jak syn wszystko opowiedział nam ze szczegółami, uznaliśmy, że było to niebezpieczne. W takim przypadku, kazaliśmy mu na przyszłość wezwać policję, pogotowie, straż pożarną, ale samemu nigdzie nie iść!

 

Oceń artykuł
Dodaj komentarze

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

pięć + siedemnaście =

Po tym zdarzeniu, zabroniłem synowi pomagać innym na ulicy. To było niebezpieczne.