Dzień się kończył, Włodek wracał z pracy do domu. Nagle zadzwoniła jego najmłodsza córka Iza, która była w szpitalu, ponieważ urodziła córeczkę. Co mogło się stać? W końcu zięć miał dziś zabrać ich ze szpitala.
-Tato, Adam nie chciał nas zabrać, nie przyjechał. Powiedział, że nie potrzebuję ani mnie, ani dziecka.
Często zdarza się, że nawet idealne rodziny się rozpadają, a my, krewni lub przyjaciele, zastanawiamy się, co się stało.
Było już późno, Włodek nie wiedział co ma robić, w ogóle nie rozumiał tej sytuacji. Córka do niego dzwoni z płaczem, a przecież cały czas było dobrze, przynajmniej tak mu się wydawało. On sam, ojciec czworga dorosłych dzieci, dziadek ośmiorga wnuków, nie pojmował, jak można tak postąpić. Po telefonie córki, o mało nie upuścił telefonu.
– Spakuj siebie i dziecko, przyjadę za pół godziny – powiedział ojciec i szybko pobiegł do znajomych taksówkarzy.
Wkrótce Iza i jej córka były już w domu rodzinnym.
Od czasu, gdy dziewczyna urodziła dziecko, jej mąż nigdy nie pojawił się w szpitalu, nawet nie widział córki. Była tylko jedna rozmowa między mężem i żoną, kiedy zadzwoniła i oznajmiła mu, że już urodziła.
– Chciałem syna! – powiedział i się rozłączył.
Nie komunikowali się więcej, ale kobieta wciąż miała nadzieję, że mąż zmieni zdanie i wszystko się zmieni. W końcu tak bardzo oczekiwał drugiego dziecka! Przecież, gdy była w ciąży, podczas badania, lekarze powiedzieli, że będzie dziewczynka, ale on tylko się uśmiechał i mówił, że się mylą, że na pewno urodzi się chłopak.
Iza czekała kilka tygodni, w tym czasie zdążyła już zarejestrować narodziny córki, a potem poszła do sądu, aby złożyć wniosek o rozwód i alimenty. Po co jej taki mąż i ojciec, który nie kocha dziecka i gardzi żoną. Trudno będzie wyjaśnić starszej, 4 letniej córce, dlaczego tata nie mieszka z nimi, młodsza nie będzie go znała.
Nic się jednak nie zmieniło, mimo, że sąd przyznał Izie alimenty na dzieci. Jej mąż, nie miał zamiaru płacić, tłumacząc się, że mało zarabia i ma pożyczki w pracy. Dziewczyna miała bardzo ciężką sytuację, nie mogła przecież siedzieć rodzicom na głowie z dwójką dzieci.
Zwróciła się do szefa przedsiębiorstwa, w którym pracował jej mąż, opowiedziała mu wszystko. Przyszła po zaświadczenie o zatrudnieniu męża, potrzebne było dla komornika, który będzie mu ściągał pieniądze z wypłaty. Zaskoczeniu szefa nie było granic:
– Nie mogę tego zrozumieć, jak można tak zrobić. Ja sam mam dwie córki, ale nigdy nawet nie myślałam o ich opuszczeniu.
Szef zadzwonił do głównego księgowego, a potem wezwał do siebie męża Izy na rozmowę. Wchodząc do biura i widząc żonę, od razu zmienił swój ton:
Przyszłaś i tu mnie gnębić? Chcesz mnie zwolnić?.
Przełożony zatrzymał go:
– Jesteś dobrym pracownikiem, ale złym ojcem. Jeśli to wszystko posunie się tak daleko i nie będziesz chciał wychowywać dzieci razem z żoną, lub na nie płacić, otrzymają 33 procent Twojego zarobku. Do tego komornik ściągnie sobie dodatkowe opłaty.
Z gabinetu szefa mąż i żona wyszli wrogo nastawieni do siebie. Iza powiedziała mu, że otwiera konto na dzieci i ma nadzieję, że będzie tam wpłacał dobrowolnie pieniądze dla swoich córek. Dopiero wtedy rozgorzała burza. Matka męża oświadczyła, że wątpi w ojcostwo drugiej wnuczki i kazała synowej zrobić badania na ojcostwo.
Rodzice, siostry i brat wspierali dziewczynę. Włodek, ojciec Izy, wspomina, że kiedy córka z mężem mieszkali z nimi, wszystko było w porządku, a zięć był kochającym mężem i ojcem, inteligentnym i pracowitym człowiekiem. Potem młodzi przeprowadzili się do jego rodziców i takie zaszły zmiany.
Dlaczego tak się stało? Czy tak wpłynęła jego matka, która ciągle powtarzała, że syn potrzebuje kontynuatora rodu? Nikt nie może tego zrozumieć, nawet siostra zięcia, która była zadowolona z narodzin siostrzenicy. Kiedy dowiedziała się o takim konflikcie, była strasznie zaskoczona.
Iza zdecydowała, że będzie rozwód, mówiła:
– Wciąż jestem młoda i myślę, że znajdę kochającego męża i godnego ojca dla moich dziewczynek.