W ciągu 35 lat mojego życia słyszałam wiele historii o teściowych, które źle traktowały swoje synowe, ale w najśmielszych snach nie wyobrażałam sobie, że coś takiego mogłoby mi się przydarzyć. Niestety mnie, także los obdarzył teściową z piekła rodem.
Moje pierwsze spotkanie z teściową miało miejsce, gdy razem odprowadzałyśmy Patryka do pociągu, gdy wyjeżdżał w długą, służbową podróż. Wtedy od razu wyczułam, że mnie nie lubi. Starałam się, aby matka mojego ukochanego mnie polubiła, ale bez powodzenia.
Patryk wrócił z delegacji i po kilku miesiącach odbył się nasz ślub. Przed tym wydarzeniem matka Patryka starała się jak mogła, aby rozbić nasz związek, wmawiając synowi, że jestem mu niewierna, nie czekam na jego powrót i w ogóle nie jestem zakochana. Patryk mnie kochał i nie wierzył w te kłamstwa.
Moja teściowa od wielu lat jest rozwiedziona ze swoim małżonkiem. Po ślubie postanowiliśmy z mężem zamieszkać u jego ojca, ponieważ miał duży dom. Teściowa gdy nas odwiedzała, krytykowała wszystko co robiłam. Nie podobał jej się sposób, w jaki prowadziłam gospodarstwo domowe: jedzenie było okropne, w domu był bałagan i źle segregowałam pranie. To była tylko opinia teściowej, bo ani mój teść, ani mąż nie skarżyli się na mnie.
Po pewnym czasie kobieta zaczęła wspominać o wnukach, podczas gdy ja i mój mąż nie byliśmy jeszcze gotowi na taką odpowiedzialność. Moja teściowa obraziła się i zaczęła plotkować o mojej bezpłodności. Patryk nie wytrzymał i postanowił poważnie porozmawiać z matką. Moja teściowa nie była zmieszana i w odpowiedzi oskarżyła mnie o zniesławienie, twierdząc, że celowo próbuję zdenerwować ją i jej syna. Ta kobieta od rana do nocy opowiadała Patrykowi, jaką to jestem niegodną żoną. Dobrze, że mój mąż naprawdę mnie kochał i ufał mi.
Żyłam w piekle z myślą, że to się nie skończy. Matka mojego męża swoją nienawiścią doprowadzała mnie do łez, napadów złości i problemów psychicznych. Wtedy zaczęłam zauważać u siebie początki depresji. Regularny stres doprowadził do tego, że zaczęło szwankować mi zdrowie. Poza tym cieszyłam się życiem, ponieważ miałam mężczyznę, który mnie kochał i którego ja również bardzo kochałam, dobrych przyjaciół i udaną karierę. Jedyną rzeczą, która zakłóciła moje szczęśliwe życie, była moja teściowa. Sprawiała, że czułam się winna, głupia i nie wartościowa. Teściowa dokuczała mi codziennie, czerpiąc przyjemność z mojego cierpienia, udręki i łez.
Później, kiedy byłam w siódmym miesiącu ciąży, ta kobieta zrobiła niewiarygodną awanturę. Nie przeszkodziło jej nawet to, że noszę pod sercem jej wnuka. Straciłam cierpliwość, gdy zaczęła mówić o mojej matce i jej niezaradności życiowej. Wtedy wpadłam w złość i wyrzuciłam ją z domu, dodając, że nie chcę jej więcej widzieć. Była zszokowana, ale wyszła.
Po tym wydarzeniu odbyliśmy z mężem poważną rozmowę, w której wyjaśniłam moje stanowisko: nigdy więcej nie chciałam spotykać się z jego matką. Urodziła nam się piękna córeczka, moja teściowa uwielbia swoją wnuczkę. Nie zmieniam jednak zdania: nie rozmawiamy już od trzech lat. Moja teściowa swobodnie widuje się z wnuczką, ale ja nie chcę mieć z nią żadnego kontaktu. Nigdy nie wybaczę jej wszystkich upokorzeń, obelg i łez, które wniosła w moje życie.