Jestem trzecim dzieckiem w rodzinie. Moja matka urodziła mnie tylko po to, żeby ojciec nie opuścił rodziny, babcia zawsze mi o tym przypominała. Nie udało się go jednak zatrzymać, kiedy miałam sześć miesięcy, mój tata zniknął w nieznanym kierunku.
Nigdy nie obchodzono moich urodzin i nie dawano mi prezentów, po prostu nie obchodzili tego święta. Z kolei mój brat i siostra zawsze dostawali prezenty i urządzali przyjęcia. Próbowano mi wytłumaczyć, że urodziłam się w niewłaściwym czasie, w sierpniu. Wszyscy musieli szykować się do szkoły i dlatego nie było pieniędzy na świętowanie moich urodzin. Czy nie można było odłożyć pieniędzy wcześniej?
Teraz, kiedy jestem już dorosła, nie lubię obchodzić urodzin. Jednak w tym dniu zawsze wspominam swoje pierwsze urodziny z dzieciństwa. Byłam przyjaznym i otwartym dzieckiem. W tamtych czasach przyjaźniliśmy się z całym podwórkiem. Co miesiąc jedno z dzieci zapraszało mnie na swoje przyjęcie urodzinowe. W naszej małej miejscowości było dużo dzieci. Chciałam też zaprosić ich do siebie przynajmniej raz, a stało się to, gdy skończyłam osiem lat. Postanowiłam porozmawiać z mamą i powiedzieć jej, że chcę zaprosić przyjaciół na jutrzejsze moje urodziny. Powiedziała mi, że nie ma pieniędzy i po co ich zapraszać, jak i tak nic mi nie dadzą. Jednak chciałem mieć przynajmniej jakieś przyjęcie. Płakałam całą noc, już zaprosiłam przyjaciół, więc musiałam coś zrobić.
Byłam sama w domu. Mama, babcia i dziadek byli w pracy, a mój brat i siostra, cały czas przebywali gdzieś na dworze. Wzięłam chleb, dżem malinowy, talerz, nóż i łyżkę. Zrobiłam też kanapki, które schowałam do szafki. Po południu przyjechali do mnie moi przyjaciele. Dali mi kredki i książki. Kto tylko mógł, dawał mi to, co mógł. Jedliśmy zrobione przeze mnie kanapki i dobrze się bawiliśmy. Zanim się obejrzeliśmy, była szósta wieczorem, a mama wróciła. Przegoniła wszystkich moich przyjaciół i biła mnie tymi książkami. Dostałam porządne lanie, tak porządne, że zapamiętam je do końca życia. Mama wyjaśniła mi, dlaczego tak się stało, za dżem, za chleb, za nieposłuszeństwo.
Zawsze oszczędzam na urodziny moich dzieci. Nawet jeśli czasem są skromne, ale z sercem. Jeżeli nie uda mi się zebrać na prezent i nie mogę go kupić, dbam o to, by podarować go później.
Minęło ponad 20 lat, a ja nadal nie zapomniałam o moich pierwszych urodzinach i nie znoszę dżemu malinowego.