Jakie nieprzewidywalne zwroty przybiera życie człowieka. W jednej chwili, wszystko wydaje się takie idealne i właściwe, a w następnej wszystko rozpada się na Twoich oczach, a Ty stoisz i nic nie możesz na to poradzić.
Miałam wrażenie, że cały czas potajemnie obserwuję, jak życie mojej córki się rozpada. Na początku wyszła za mąż nierozsądnie, ponieważ mężczyzna pochodził z zamożnej rodziny. To wcale nie znaczyło, że jak był zamożny to utrzyma rodzinę, dźwigając ją na swoich szerokich barkach. Typowy maminsynek był przyzwyczajony do tego, że wszystko robi się za niego. Siedzenie na siłowni i ćwiczenie mięśni uważał za ciężką pracę.
Moja córka musiała pracować, bo teściowa nie pomagała im w żaden sposób, mimo że była taka możliwość.
Kiedy moja Malwina musiała pracować na „urlopie macierzyńskim” i zajmować się dzieckiem, Sławek nie szczędził grosza na mleko dla niemowląt, twierdząc, że sam nie ma na nic. Kiedy córka wypłakiwała mi się przez telefon, on wpadał do rodziców na kolację, po czym wracał do domu z pustą lodówką.
Samowolnie opuścił rodzinę, nikt go nie wyrzucił. Zgodził się płacić alimenty na dziecko, ale w rzeczywistości Malwina nic nie dostała od niego.
Rozumiem, jak bardzo córka była wyczerpana, zwłaszcza po urodzeniu drugiego dziecka, a ja nawet nie wiem, kto jest jego ojcem. Nie mogłam zrozumieć, co ona robi, niby dorosła kobieta, matka dwojga dzieci, przywiozła je do mnie, jakby miały zostać na tydzień i zniknęła. Nie wiem, do kogo się zwrócić i gdzie jej szukać, nie chcę jeszcze mieszać w to policji. Jestem sama, mam dwoje wnuków i groszową emeryturę, a moja córka dosłownie porzuciła swoje dzieci, uciekając od odpowiedzialności.
Wciąż mam nadzieję, że wróci. Minął dopiero miesiąc, a ja chcę wierzyć, że to chwilowe szaleństwo, że nic strasznego jej się nie stało i że dzieci będą miały matkę, którą bardzo kochają. Na jej miejscu nie zostawiłabym ich, bez względu na to, jak bardzo byłoby to dla mnie trudne. Poza tym, zawsze jestem gotowa jej pomóc. Chciałabym, żeby wróciła.