Dwa lata temu w lecie, wyłączono gorącą wodę, akurat byłam na chorobowym, ale zawsze mam jakiś zapas jedzenia w domu.
Aby nie nie trzeba było dużo zmywać, upiekłam w piekarniku kilka udek z kurczaka. Miałam też w kefir i pomidory.
Nie miałam ochoty mycia naczyń w lodowatej wodzie. Zrobiłam straszny bałagan w kuchni, ale obiecałam sobie, że za godzinę wszystko posprzątam. Jednak w czasie choroby miałam taki apetyt, że ciągle dokładałam jakieś brudne talerzyki i kubki.
Pod koniec dnia, moje brudne naczynia stopniowo wypełniały wszystkie powierzchnie, w tym szafkę pod oknem. Moja obietnica sprzątania przeniosła się na dzień następny.
Była druga w nocy, bardzo duszno, okna były szeroko pootwierane. Obracałam się na łóżku milion razy.
Nagle w kuchni usłyszałam odgłosy i szelest. Mieszkam na parterze, więc wszystko może się wydarzyć.
Mysz weszła po smakołyki? Chciałam przewrócić się na drugą stronę i spać dalej, ale postanowiłam upewnić się, co naprawdę weszło do mojej kuchni, gorzej będzie jak to szczur.
Wstałam niechętnie, przeszłam korytarzem i struchlałam na progu mojej kuchni.
Prawie całą zajmowała sylwetka ogromnego mężczyzny, trochę poniżej dwóch metrów wysokości.
Zastygł w bezruchu, w półprzysiadzie i czekał na moją reakcję. W ręku trzymał mały nóż, którym wcześniej przeciął moskitierę.
Widziałam go w świetle latarki, którą oświetlał kuchnię. To wszystko wyglądało trochę nierealnie i przypominało czarno-białe nieme filmy z zepsutym projektorem.
Byłam prawie całkowicie naga. Przez kilka sekund nie ruszaliśmy się i patrzyliśmy na siebie w milczeniu. Muszę powiedzieć, że od byle drobiazgu mogę się rozkleić, ale w poważnych sytuacjach natychmiast potrafię się zmobilizować, całkowicie opanować i uspokoić.
– Dobry wieczór – powiedziałam cichym głosem, który okazał się bardzo spokojny, z uwodzicielską chrypką z powodu przeziębienia.
To, co wydarzyło się później, widziałem tylko w filmach o bandytach i superbohaterach. Masywna tusza dosłownie wystartowała, w ułamku sekundy, mężczyzna pokonał dwa metry jednym, zgrabnym skokiem i zniknął w ciemności okna, które jest tak wąskie, że samej jest mi trudno się w nim zmieścić. Przeleciał nad krzesłem, nawet na parapet nie nadepnął. Zrobił tylko trochę hałasu, bo zahaczył o szafkę, gdzie położyłam brudne naczynia.
Myślę, że człowiek, który wszedł do domu w nocy, nie upewniając się, czy są w nim ludzie, jest gotowy na wszystko, także na morderstwo. W końcu mógł to być bardzo niebezpieczny napastnik. Gdybym zaczęła krzyczeć histerycznie, najprawdopodobniej spanikowałby i coś by mi zrobił. Może moja spokojna reakcja uratowała mi życie?
On chyba nie był gotowy na taki przebieg sprawy, nie wiedział co robić. Do tego jeszcze wyszła grzeczna, naga maniaczka i kusząco go pozdrowiła. Do tej pory pamiętam, jaki był zdziwiony i sparaliżowany.
Jednak co myśli kobieta w takiej sytuacji?!!
Pierwsza moja myśl była taka: „Cholera, dlaczego nie wciągnęłam brzucha”.