Mam na imię Magda i mieszkam na wsi wraz z moim mężem i dziećmi. Tutaj się urodziłam, wyszłam za mąż, znalazłam pracę i osiadłam na stałe. Obok naszego domu stoi mały, drewniany domek, w którym samotnie mieszka moja sąsiadka Pani Maria.
Staruszka ma ponad osiemdziesiąt lat i niestety żyje w skrajnym ubóstwie. Nigdy się nie skarży, ale czasami widzę, jak w sklepie kupuje jedną bułkę lub trzy plasterki szynki, bo na więcej jej nie stać.
Moja sąsiadka ma dwóch dorosłych synów, którzy wyjechali do miasta. Tam założyli rodziny, robią kariery i nie mają czasu dla starej matki, mimo to Maria nigdy się nie skarży. Mówi, że rozumie swoje dzieci, ponieważ kiedyś sama robiła karierę i praca była dla niej bardzo ważna.
Staruszka przez ponad czterdzieści lat pracowała w szpitalu jako położna. Z opowiadań mojej babci i mamy, wiem że, była wspaniałym specjalistą. Wszystkie kobiety chciały się dostać właśnie pod jej skrzydła w czasie porodu. Była cenioną i bardzo utalentowaną położną, która kochała swój zawód i pacjentki.
Co się więc stało, że Pani Maria aktualnie żyje w biedzie? Co jest nie tak z naszym systemem? Patrząc na moją sąsiadkę zastanawiam się nad swoją przyszłością? Fakt, że teraz robię karierę i dobrze zarabiam, nie świadczy o mojej spokojnej, bogatej i szczęśliwej starości.