Ze względu na mój zawód dziennikarza, często muszę czytać historie różnych ludzi. Niedawno przeczytałem artykuł o małym chłopcu z sierocińca. Para ze Szwecji chciała go adoptować. Obdarowywali go zabawkami, odwiedzali go, zabierali do restauracji, parków rozrywki i innych miejsc, które dzieci uwielbiają, jednak on stanowczo odmówił opuszczenia sierocińca. Ta historia uderzyła mnie i utkwiła w pamięci.
Niedawno odwiedziliśmy z żoną moich starych przyjaciół, Krzyśka i Alinę. Alina jest koleżanką mojej żony z czasów studiów, a z Krzyśkiem jesteśmy w bardzo bliskich stosunkach od czasu ślubu z moją żoną Kaśką, na którym był moim świadkiem. Jest bardzo otwartym i gościnnym człowiekiem, z którym zawsze można porozmawiać na każdy temat. To właśnie podczas naszego spotkania przypomniałem sobie ten artykuł i podzieliłem się swoimi wrażeniami.
Uderzyła mnie reakcja Krzyśka. Zawsze taki dowcipny i wesoły, nagle stał się bardzo poważny i po krótkiej chwili milczenia powiedział, co mu chodzi po głowie.
– Mówiłem Ci kiedyś, że sam jako dziecko prawie wylądowałam w sierocińcu? W tamtych czasach chodziłem nawet do psychologa. Dał mi dobrą radę „bez względu na to, co się dzieje w życiu, traktuj wszystko jako coś, co przynosi ci korzyść, uczy cię, sprawia, że stajesz się bardziej doświadczony, nawet jeśli wydaje ci się to straszne i nie do zniesienia”. Może ta rada pomogła mi nie zatracić siebie. Miałem dość trudne dzieciństwo. Moi rodzice byli szanowanymi ludźmi. W szkole uważano mnie za trudne dziecko, potem jako krnąbrnego nastolatka. Ciągle uciekałem z domu, opuszczałem lekcje, biłem się z rówieśnikami, byłem niegrzeczny wobec nauczycieli. Rodzice byli ciągle wzywani do szkoły, policjanci już mnie rozpoznali, kiedy po raz kolejny przywozili mnie do domu, ale nigdy nie powiedziałem psychologowi szkolnemu, że w mojej rodzinie byłem bezlitośnie bity za każdą, nawet drobną winę: nieposłanie łóżka rano, zaspanie na lekcje, otrzymanie trójki. Miałem wrażenie, że ojciec wyżywa się na mnie, mszcząc się za jakąś urazę, którą miał do mnie. Zwłaszcza gdy wracał do domu pijany, a z biegiem lat było tego coraz więcej.
Kiedy byłem dzieckiem, mama stawała w mojej obronie, ale było coraz gorzej. W końcu, gdy stałem się nastolatkiem, on robił wszystko, co w jego mocy, i bił mnie bez jej ingerencji czy ochrony. Bałem się go, mój ojciec był dużym i silnym mężczyzną. Szczerze go znienawidziłem. Współczułem matce, ale także miałem do niej pretensje, że pozwalała mu mnie bić.
To był dla mnie koszmar, wstyd, upokorzenie i ból. Zacząłem uciekać z domu. Dołączyłem do kilku chuligańskich grup, ale nie zostałem na długo. Kiedyś, gdy miałem dwanaście lat, siedziałem w nocy pod drzwiami sierocińca i czekałem do rana, żeby poprosić, by zabrali mnie od rodziców na zawsze. Jednak rano znowu przyprowadzili mnie do ojca i matki i znowu dostałem lanie.
Od dawna nie miałem z nimi kontaktu, od czasu, gdy skończyłem osiemnaście lat. Zaciągnąłem się do wojska i nigdy nie wróciłem do rodziców. Potem zamieszkałem w innym mieście. Zacząłem pracować jako kierowca, poznałem Alinkę, która była mądra i zaciągnęła mnie do psychologa, bo widziała, że coś mnie gnębi.
Pomogło mi to, przestałem być rozgoryczony i zły na cały świat. Nigdy nie tknąłem palcem mojej rodziny, mojej żony, moich dzieci , ponieważ kocham ich z całej duszy, są moim światłem i sensem życia. Moje koszmary z dzieciństwa powoli zanikają, ale nigdy nie wybaczyłem ojcu i nie mam ochoty się z nim spotykać. Kiedyś przeczytałem, że aby dziecko mogło na starość przynieść szklankę wody, musi się nie tylko urodzić, ale zostać dobrze wychowane. Myślę, że winę za mój stosunek do niego ponosi sam ojciec, a ja nigdy nie będę pierwszą osobą, która wyciągnie do niego rękę. Nawet na łożu śmierci, nie podam mu tej przysłowiowej szklanki wody.
Słuchałem mojego przyjaciela i nie mogłem uwierzyć, że mógł mieć tak skomplikowaną historię życia, tak beznadziejne dzieciństwo i zadałem pytanie, które dręczyło mnie od początku jego opowieści:
– Czy nikt nie wiedział, jak twój ojciec się nad tobą znęcał? Nikt się za tobą nie wstawił, nawet twoja matka? Czy nie zdawał sobie sprawy, że paraliżuje twoje życie? Ludzie zdają sobie sprawę z czegoś, kiedy się starzeją. Czy nigdy nie przeprosił cię za swoje okrucieństwo wobec ciebie, kiedy byłeś jeszcze dzieckiem?
Krzysiek odpowiedział:
– Nikomu nie mówiłem o biciu przez ojca, wstydziłem się o tym mówić i bardzo się bałem, że ktoś się o tym dowie. Mój ojciec był bardzo dobry w przekonywaniu ludzi do swoich racji. Nawet teraz mówi wszystkim, że ma „syna marnotrawnego”, który zapomniał drogi powrotnej do domu rodziców.
Znajomi mówili mi też, że on opowiada znajomym, co robi dla swoich wnuków, czyli moich dzieci, a ja jestem taki niewdzięczny. W rzeczywistości jednak ten dziadek nigdy nie dał moim dzieciom pudełka czekoladek.
Oczywiście, ojciec kłamie, żeby udawać troskliwego dziadka, bo to szlachetne i atrakcyjne. Podobno ma teraz jakąś partnerkę, ale myślę jednak, że jego potencjalna narzeczona szybko go rozgryzie. Okrucieństwo i obojętność są trudne do ukrycia, trudno też wytłumaczyć, dlaczego syn nie pozwala ci zobaczyć własnych wnuków, skoro jesteś taki dobry.
Jednak za jedno jestem wdzięczny mojemu ojcu – jego okrucieństwo sprawiło, że prawie zobaczyłem, iż największą wartością w życiu jest moja rodzina, moje dzieci i może pewnego dnia nauczę się nie obwiniać rodziców, ale w pełni zaakceptować wszystkie doświadczenia i wszystkie lekcje, jakie przyniosły mi te straszne lata dzieciństwa.