Mamusiu nie odchodź! Wróć do mnie!

Mama ugotowała obiad i zawołała nas do stołu. W międzyczasie z ojcem bawiliśmy się w przedszkole i nie zdążyliśmy zebrać moich zabawek. Nagle coś spadło w kuchni. Kiedy przybiegliśmy, mama leżała na podłodze, na której było mnóstwo krwi. Tata zaczął wzywać karetkę. Przytulił mamę i poprosił, żeby nie odchodziła. Nic nie rozumiałam. Gdzie miała nie odchodzić? Przecież leżała nieruchomo!

Mama i ja często się razem bawiłyśmy. Lubiła mnie gonić i łaskotać. Uwielbiałyśmy wspólne wycieczki rowerowe. Kochałam kiedy brała mnie na ręce i podrzucała, a teraz leżała bez życia. Ostatnio mama nie miała energii do zabawy. Była smutna. Nie chciała wychodzić na zewnątrz. Kiedy prosiłam ją o zabawę ze mną, czytała mi książkę, bo nie miała siły na inne zajęcia. Karetka szybko przyjechała i zabrała mamę do szpitala. Tata pojechał z nią, a ja zostałam w domu z babcią Irenką. Długo patrzyłam przez okno i wypatrywałam taty. Z jakiegoś powodu było mi tak smutno, że nawet nie chciało mi się oglądać kreskówek. Martwiłam się o mamę, a co jeśli dostawała bolesne zastrzyki? Wtedy myślałam, że to najgorsze co może ją spotkać. Tata wrócił późno w nocy. Opowiadał coś babci i płakał. Mówił o jakiejś białaczce i śpiączce. Tylko tyle usłyszałam, ale nic nie rozumiałam. Tej nocy ojciec został ze mną w łóżku, głaszcząc mnie po głowie i wyglądając przez okno.

Moja mama była w szpitalu przez dwa miesiące. Tata nie zabrał mnie ze sobą, bo lekarze nie wpuszczali dzieci na oddział. Ale pewnego dnia tata dostał telefon, że możemy przyjechać. Ja się cieszyłam, ale tata płakał. Dlaczego?

Kiedy dotarliśmy do szpitala, tata przytulił mnie i powiedział, że muszę się pożegnać z mamą. Widziałam mamę na oddziale. Były tam wszelkiego rodzaju rurki i przyrządy. Jej głowa była przykryta białym prześcieradłem. Zdjęłam je i wyszeptałam:

– Mamusiu, nie odchodź! Wracaj! Bardzo cię kocham. Nudzimy się bez ciebie. Wszystkie bajki są nudne, zabawki nie dają radości. Mam dużo siły, pozwól, że się nią z tobą podzielę. Weź mojego misia, on ma całą moc, nie żartuję!

Wyszłam na korytarz i powiedziałam ojcu:

– Tato, ona wróciła! Mama zabrała moje moce i wróciła!

Tata nie od razu zrozumiał, o czym mówię. Wszedł na oddział i zobaczył mamę przytulającą misia. Wszyscy lekarze byli w szoku i mówili, że to niemożliwe, aby po pięciu minutach bezczynności serce zaczęło bić na nowo.

Wkrótce mamusia wyzdrowiała i znowu bawiła się ze mną jak dawniej. W naszej rodzinie zdarzył się prawdziwy cud.

Oceń artykuł
Dodaj komentarze

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

pięć × cztery =

Mamusiu nie odchodź! Wróć do mnie!