Postanowiliśmy spędzić ten weekend razem, jako rodzina. Mój mąż był w świetnym humorze. Żartował i wspominał różne miłe chwile z naszego życia.
Wszyscy byli w świetnych humorach, tylko mój syn nie mógł przyjechać. Potem pojechałam na chwilę do rodziców męża, a Andrzej skierował się w stronę domu. Byłam pewna, że pójdzie spać, bo przy kolacji sporo wypił alkoholu.
Kiedy wróciłam do domu, siedział przy komputerze, kasując korespondencję z kimś na facebooku. Odczekałam chwilę i podeszłam do monitora, gdy zobaczyłam migający komunikat. Było na nim napisane: „Kocham Cię”. Moje oczy były zamazane, usiadłam na kanapie i chwyciłam się za głowę.
Była to korespondencja z Joanną, dawną koleżanką mojego męża. Od razu przypomniałam sobie, jak ojciec odradzał mi małżeństwo z Andrzejem i powiedział, że będę za to cierpieć.
Szczerze mówiąc, wiele przeszliśmy w ciągu naszych 28 lat małżeństwa, ale to było wyraźnie coś, czego się nie spodziewałam. Byłam przy nim, gdy stracił pracę, gdy miał wypadek i został przykuty do łóżka… Wszystkie próby życiowe przeszliśmy razem. A potem…
Opowiedziałam o tym mojej córce. Podeszła do komputera męża i jakoś anulowała usunięcie korespondencji. Kiedy przeczytałam całość, łzy popłynęły mi po policzkach. Zrozumiałam, że romans zaczął się już dawno temu. Potem moja córka w moim imieniu, napisała wiadomość do tej Joanny: „Zabierz go sobie, już go pakuję.”
Wszystkie zrzuty ekranu, córka wysłała na telefon męża i poprosiła go o polubowne odejście. Wspierała mnie i powiedziała, że zawsze będzie przy mnie.
Męża obudził telefon – to chyba była ta sama Joanna. Potem wstał, ubrał się i wyszedł. Nie odezwał się nawet słowem do córki i do mnie. Następnym razem, gdy go widziałam, zbierał swoje rzeczy.
Jak mogę po tym zaufać mężczyźnie? Prawie 30 lat razem, a potem taka sytuacja…