Człowiek traktuje dzień codzienny jak rutynę, nie dostrzegając szczęśliwych chwil w swoim życiu

Pewnego dnia, sześć lat temu, ciężko było mi się obudzić rano i przygotować śniadanie. Była zima, a na dworze było ciemno jak w nocy. Pilnowałam mleka, żeby nie wykipiało i chciałam dalej spać.

Potem budziłam syna do przedszkola, był marudny i nie chciał wstać. Moją najmniej ulubioną częścią dnia, było wyciąganie z głębokiego snu śpiącego dziecka.

Następnie go ubierałam, marudził, nie chciał tego robić, ściągał rajstopy, później pluł kaszką, byliśmy spóźnieni. Mąż wstał, wszedł do kuchni i zapytał:

– Czy na śniadanie jest coś innego niż owsianka?.

– NIE!!! – Szczeknęłam, choć mogłam zrobić kanapki. Nie mam nic przeciwko temu, ale byłam spóźniona i niewyspana i w ogóle nie miałam ochoty na kulinarne urozmaicenia z rana.

Ubieraliśmy się w pośpiechu, a ja pomyślałam o tym, jak czasochłonna jest zima. Spodnie na sobie, potem bluzka, potem kurtka, szalik, czapka, rękawiczki itp.

Razem z synem wybiegliśmy na zewnątrz. Był silny mróz i nasz samochód nie chciał odpalić.

Jeszcze tego potrzebuję, pomyślałam. Zawołałam męża, żeby zajął się samochodem, a ja w tym czasie zrobiłam mu kanapki na śniadanie, żeby zabrał do pracy.

W końcu spóźniliśmy się, ale załatwiliśmy wszystkie sprawy. Na koniec dnia, jak zawsze, zabrałam się za przygotowanie kolacji.

To był frustrujący dzień w pracy, zostałam obarczona obowiązkami, które należały do zwolnionego pracownika. Byłam zła i delikatnie powiedziałam szefowi, co o nim myślę.

Obierałam ziemniaki, włączyłam telewizor w kuchni i oglądałam program na pierwszym kanale „Pobierzmy się”.

Tam piękna bohaterka szukała narzeczonego i opowiadała swoją historię.

Niedawno przeniosła się do stolicy, szła na podbój. Miała dziecko z pierwszego małżeństwa, ale mieszkało ono z rodzicami w innym mieście, podczas gdy ona szukała życia w stolicy. Gdy znajdzie męża i zrobi karierę, zabierze dziecko ze sobą.

A na koniec powiedziała:

– Podsumowując, dobrze radzę sobie w życiu i szukam mężczyzny, który będzie mnie kochał i moje dziecko. Jestem dobrą matką, dobrą córką, dobrym człowiekiem i będę dobrą żoną.

Prezenterka zapytała ją:

– Skąd wiesz, że jesteś dobrym człowiekiem?

– Nie piję i nie palę – odpowiedziała dziewczyna.

– Zasługi nie mogą zaczynać się od cząstki „nie”. Nie piję, Nie palę, Nie zabijam – powiedziała prezenterka.

– Byłabyś dobrą mamą, gdybyś wstawała wcześnie rano, gotowała codziennie owsiankę, potem budziła swoje dziecko każdego ranka, które marudzi, bo wcale nie chce wstać. Potem musiałabyś je ubrać w rajstopy, bluzki, w sweterki, kurtkę i czapkę. W największą śnieżycę zawiozłabyś dziecko na sankach do przedszkola, a potem biegła do pracy, żeby się nie spóźnić. To jest urocze, kiedy Twój syn robi w przedszkolu kwiatek, którego potem podaruje mamie na 8 marca i to jest największe podziękowanie dla Ciebie za to, że jesteś dobrą matką.

Zamarłam, stałam tyłem do telewizora, słuchałam, kroiłam warzywa, ale zdałem sobie sprawę, że ktoś właśnie mówi o mnie w tej chwili i wie wszystko o moim życiu.

Dziś rano w zlewie stał namoczony garnek, byliśmy spóźnieni i nie miałam czasu go umyć. Na lodówce wisiał obrazek, który dał mi mój syn, gdy wczoraj przyszłam po niego do przedszkola. Popatrzyłam na niego i się uśmiechnęłam.

Często po prostu nie zauważamy szczęścia, przemierzamy nasze życie w pośpiechu. Nie zwracamy uwagi na szczegóły, które są sensem dnia codziennego. Ta kasza, ten garnek, te rajstopy, bez tego byłoby nudno.

Czy to jest to szczęście, o którym marzymy?

Jeśli się nad tym zastanowić, spojrzeć na to pod innym kątem, to jak to może nie być szczęście?

Mam dla kogo budzić się wcześnie, mam komu ugotować, nie jestem samotna i jestem komuś potrzebna.

Tam, za oknem, jest zimno i ciemno, a tu, w mojej ciepłej kuchni, czajnik gwiżdże przytulnie, a mój śmieszny ulubiony garnek z kwiatkiem na brzegu, gotuje idealną porcję owsianki. Mam ukochanego syna, który nie lubi budzić się rano i męża, który prawie zawsze ma dobry humor i pracę, którą uwielbia. Gotuję dla moich bliskich, co sprawia mi przyjemność.

Jestem szczęśliwa każdego dnia, tylko czasem zapominam o tym.

Każdy dzień jest bardzo ważny. Zaczęłam dostrzegać to, co zawsze było moim szczęściem, przedtem nie widziałam tego, jakby było ukryte w osłonie wewnętrznego niezadowolenia.

Tego dnia przypadkowy dialog w telewizji, niczym magik zerwał mi z oczu magiczną chusteczkę, a ja rozglądam się po mojej starej kuchni jak po nowej i myślę: WOW!!!

Bycie szczęśliwym w danej chwili, pomimo okoliczności, które oferuje życie, będzie moim priorytetem.

Szczęście nie musi być maskaradą i karnawałem, trzeba nauczyć się je zauważać i doceniać, nawet jeśli dziś jest dość prozaiczne, małe i wygląda jak garnek z płatkami owsianymi.

Oceń artykuł
Dodaj komentarze

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

osiem + dwanaście =

Człowiek traktuje dzień codzienny jak rutynę, nie dostrzegając szczęśliwych chwil w swoim życiu