Bezczelna szwagierka

Wraz z mężem, mieszkamy w pięknym mieście Wrocławiu i nic dziwnego, że często odwiedzają nas krewni. Uwielbiam gości, ale po urodzeniu córki stało się to dla mnie trudne. Ciągły brak snu, sprzątanie i gotowanie męczą mnie. Chociaż moja rodzina zawsze mnie rozumiała i pomagała mi w każdy możliwy sposób. Tak było do niedawna.

Tydzień temu, siostra mojego męża i jej narzeczony postanowili nas odwiedzić. Przyjechali do miasta i postanowili zatrzymać się u nas, żeby nie musieć płacić za hotel.
Kiedy mąż poinformował mnie o niespodziewanych gościach, nie byłam zadowolona. Nic jednak nie powiedziałam, zachowywałam się gościnnie i grzecznie.

Przygotowałam się na ich przybycie, dokładnie posprzątałam mieszkanie i przyrządziłam różnego rodzaju smakołyki. Goście przybyli punktualnie i z pustymi rękami. Byłam bardzo zaskoczona. Nie rozumiem, jak można przyjechać do kogoś na kilka dni i nie przywieźć ze sobą zupełnie nic. No dobrze, nie potrzebujemy tego, ale jak można przyjść do małego dziecka z pustymi rękami? Można kupić małą zabawkę lub słodycze. Nie chciałam rozpoczynać nieprzyjemnej rozmowy, więc po prostu pozwoliłam, by ta sytuacja przeszła obok mnie, ale od tego momentu nie było już lepiej.

Usiedliśmy przy stole, rozmawialiśmy o naszych planach na przyszłość, a nasi goście udali się na spoczynek do zarezerwowanego dla nich pokoju. Mój mąż też poszedł spać, a ja zostałam sama, żeby posprzątać po wszystkich w kuchni.

Wszystkie emocje związane z ciężkim dniem, przeszły w ciężką noc. Moja córka nie spała przez większość czasu, kiwała się, obracała i płakała. Do rana byłam całkowicie zmęczona i zła. Mój mąż, udzielił mi nagany za niewłaściwe zachowanie przy gościach.

Po śniadaniu, moja siostra i jej narzeczony poszli na spacer po mieście, a mój mąż pojechał do pracy. Zostałam w domu sama z córką.

Wieczorem sytuacja się powtórzyła, goście znów przyszli bez niczego. Zjedli kolację i poszli odpocząć, a ja posprzątałam ze stołu i pozmywałam naczynia.

Trwało to prawie tydzień. Nerwy mi puściły i postanowiłam porozmawiać z mężem.

Głośnym szeptem prawie wykrzyczałam mu, że nie mam siły! Musiałam robić wszystko w domu jak służąca, gotować i opiekować się córką, a z jakiegoś powodu nie było żadnej pomocy! A jak myślisz, co powiedział mi mój mąż? Poprosił mnie o jeszcze trochę cierpliwości, bo to byli goście.

Oczekiwałam jedynie niewielkiej pomocy, nawet jeśli byłaby ona minimalna. Jeśli Sylwia, siostra mojego męża, nie umie gotować, można przynajmniej pomóc w zmywaniu naczyń lub sprzątaniu ze stołu. Od czasu do czasu, przynieś coś do herbaty. A do tego wszystkiego przychodzi do naszego domu jak do kawiarni, gdzie ma obowiązek być dobrze obsłużona.

Pewnego ranka, nasi współlokatorzy wyjechali gdzieś w interesach. Ja i mój mąż zostaliśmy sami w domu, a kiedy ich nie było, spędziliśmy wspaniały czas z naszą córką. Zaczynałam zapominać, jak dobrze jest być w domu bez obcych ludzi. Wieczorem wrócili nasi goście, tym razem nie z pustymi rękami, ale z torbami. Byłam zaskoczona i zachwycona, ale nic z tego! Zamiast oczekiwanego jedzenia, zaczęli pokazywać nowe rzeczy, a nawet chwalili się przed nami swoimi zakupami.

W tym momencie poczułam się bardzo zraniona i urażona. Zrozumiałam, że oni w ogóle uważają nas za nic. Przychodzą do naszego domu, mieszkają tu i jedzą i ani razu nie dziękują nam za to, że ich przyjęliśmy. Za każdym razem przychodzą z pustymi rękami. Nie przywieźli nawet nic dla dziecka. Co to za brak szacunku? Nie zniosę tego dłużej!

Postanowiłam nie angażować w tej sprawie mojego męża. Poszłam bezpośrednio do Sylwii i powiedziałam jej, co o nich myślę. Przypomniałam jej o nieumytych naczyniach i nieposprzątanym stole, ale Sylwia ostro powiedziała mi, że jest w cudzym domu i że nie musi tu zmywać naczyć, a jeśli nie chciałam ich gościć, powinnam była od razu o tym powiedzieć. Do tego wszystkiego dodała, że nie radzę sobie dobrze z dzieckiem!

To był koniec, moja cierpliwość się skończyła i powiedziałam im, żeby natychmiast wynieśli się z mojego mieszkania i nigdy więcej tu nie przychodzili. Mój mąż nie zareagował na tę sytuację, tylko milczał i poszedł do innego pokoju, chociaż spodziewałam się wsparcia z jego strony.

Siostra mojego męża i jej narzeczony wyszli, trzaskając drzwiami, nawet się nie pożegnali. Po ich wyjściu lepiej mi się oddychało, ale nieprzyjemne uczucie pozostało. Nie wiem, czy dobrze postąpiłam w tej sytuacji.

 

Oceń artykuł
Dodaj komentarze

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

trzy − dwa =

Bezczelna szwagierka