20 lat temu porzuciła dziecko przez naciski ojca i za ten grzech płaci do dziś

To była pierwsza miłość Julity. Wierzyła, że jej wybranek jest wyjątkowy i inny niż reszta, a ich uczucie jest szczere, fascynujące i piękniejsze, niż między kimkolwiek innym na tym świecie. Kiedy była na pierwszym roku studiów, już marzyła o tym, aby wziąć ślub.
– Marcin, kochanie, jestem w ciąży – szepnęła, wtulając się w ukochanego – Kogo byś wolał, chłopca czy dziewczynkę?
– Co? – Jura natychmiast zerwał się na równe nogi, a w jego oczach pojawiła się złość – Chcesz mi zniszczyć życie? Albo może wrobić w ciąże, bo pewnie to nie mój dzieciak? Musisz mi udowodnić, że jest moje, inaczej o mnie zapomnij!
– Dlaczego tak mówisz? Wiesz przecież, że poza Tobą nie byłam jeszcze z żadnym mężczyzną…- rozpłakała się dziewczyna.

Julita wzięła urlop dziekański na studiach, gdy brzuch był już dość zauważalny. Spakowała się i pojechała do rodziców. Przypomniała sobie, jak Marcin najpierw zaoferował jej pieniądze na aborcję, a potem ak krzyczał, że nie chce tego dziecka, a potem nawet kilka razy próbował uderzyć ją w brzuch. Na koniec zapadł się pod ziemię.
– Wróć do domu, urodzić, jakoś sobie poukładasz życie na spokojnie, a za rok wrócisz na studia – radziła koleżanka z roku.

Jednak rodzice również nie byli zachwyceni wiadomością o ciąży i natychmiast zabrali córkę do zaprzyjaźnionego lekarza. Ten jednak odmówił usunięcia ciąży, ponieważ była ona już mocno zaawansowana. Julita urodziła synka, ale porzuciła ją pod naciskiem ojca.

Dziewczyna ukończyła studia i zaczęła zarabiać pieniądze, wcześniej wracając do swojego rodzinnego miasteczka.  Otworzyła najpierw jeden sklep, a potem drugi… Wyszła także za mąż za odnoszącego sukcesy adwokata. Wszystko było w porządku, ale kobieta nie mogła zajść w ciąże. Najpierw z ukochanym jeźdili do najlepszych specjalistów, a potem zaczęli nawet odwiedzać znachorów, ale wszystko na nic i kobieta musiała pogodzić się ze swoim losem.
– Kochanie, dobrze się nam wiedzie, mamy dom, biznes, ale komu to wszystko zostawimy? Może zabierzemy dziecko z sierocińca?
– Krzysztof, muszę Ci coś powiedzieć… Los najwyraźniej postanowił mnie ukarać. Gdy miałam 22 lat, urodziłam chłopca…

Mężczyzna wysłuchał całej historii, a następnie zaproponował kobiecie odnalezienie synka. Chłopiec był najpierw w domu dziecka, a potem przeniesiono go do szkoły z internatem. Wyrastał na mądrego i przystojnego chłopaka, ale był jeden niuans, który przez cały ten czas odpychał potencjalnych kandydatów na adopcyjnych rodziców – nie miała dwóch palców u lewej dłoni.
– To na pewno on – szepnęła Julita, gdy wyszli z internatu. – Kiedy się urodził, lekarz powiedział, że nie ma dwóch palców u lewej dłoni. Muszę go odnaleźć.

Wszelkie próby odnalezienia chłopca spełzały na niczym i kobieta już traciła całkowicie nadzieję.
– Módl się do Świętego Mikołaja każdego dnia, a on na pewno ci pomoże – poradził jej stary ksiądz w kościele.

Kobieta codziennie modliła się przy świętym obrazku i błagała o cud – aby znów zobaczyła swojego synka.

Jej mąż także bardzo często się modlił o to samo.
„Wierzcie- i zgodnie z waszą wiarą – będzie Wam DANE” – kiedy zalewała ją fala rozpaczy, kobieta przypomniała sobie te słowa, które kapłan powiedział jej na pożegnanie. To motywowało ją do dalszej modlitwy.

I zdarzył się cud. Para przeprowadziła się do wiejskiego domu, gdzie trwały kolejne remonty. Pracując na ulicy, Julita zobaczyła listonosza.

Po przywitaniu listonosz zaczął mówić, że muszą umieścić sobie skrzynkę na listy, bo nie ma gdzie ich wkładać, a przecież czasami pewnie będzie tak, że na nich nie trafi.
– Chłopaku, a co z Twoją ręką? – Julita zobaczyła, że młody listonosz nie ma dwóch palców u lewej dłoni – Tak przy okazji, jak masz na imię?
– Taki się już urodziłem. Nie wiem, może przez to porzucili mnie rodzice. Mam na imię Krystian.

Wtedy Julita zdała sobie sprawę, że wszystkie jej modlitwy nie poszły na marne, a jej syn stoi właśnie przed nią. Teraz każdego dnia dziękuje przy obrazie Świętemu Mikołajowi za prawdziwy cud.
Co o tym sądzicie?

Oceń artykuł
Dodaj komentarze

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

czternaście − 10 =

20 lat temu porzuciła dziecko przez naciski ojca i za ten grzech płaci do dziś