Wybawca na czterech łapach

Nigdy nie byłam dzieckiem, które prosiło mamę o kota, psa czy rybki. Nie byłam zachwycona, gdy w domu pojawiła się papuga, ponieważ nie rozumiałam uroków zwierząt domowych. Nawet jeśli nie byłam obciążona opieką nad nią, ani sprzątaniem po niej, to i tak jej nie lubiłam. Dlatego z rezerwą podeszłam do prośby koleżanki o zaopiekowanie się jej psem. Razem z mamą wyjeżdżały na tydzień do Turcji i nie było z kim zostawić zwierzęcia.

Zaproponowała, żeby nie zabierać psa ze sobą, ale w takim przypadku, musiałaby przychodzić rano i wieczorem, żeby go wyprowadzić na spacer, dać mu jeść i zmienić wodę. Nie mieszkamy blisko siebie, więc nie miałam ochoty jeździć dwa razy dziennie, a poza tym, wyrywało mnie to z grafiku pracy, nawet jeśli odbywało się to w domu. Zgodziłam się zabrać Trixi ze sobą.

W ogóle nie znoszę zapachu psów, ich dalekiej od jedwabistości sierści, konieczności mycia łap po spacerze i narażania się na kontakt z ich językiem, kiedy chcą polizać moją rękę lub, nie daj Boże, twarz. W każdym razie, jedyną rzeczą, która skłoniła mnie do przyjęcia Trixi, było to, że była moją dobrą przyjaciółką i nie miała nikogo innego, do kogo mogłaby się zwrócić.

Ten tydzień dłużył mi się w nieskończoność. Nie bardzo dogadywałam się z psem, nie chciałam, żeby spał w moim łóżku i nie chciałam wychodzić z nim na spacer, na dłużej niż dziesięć minut. Pewnego dnia wstawiłam zupę na piecu, a sama poszłam oglądać program telewizyjny na laptopie. Podczas oglądania zasnęłam. Trixi obudziła mnie swoim głośnym szczekaniem, szarpała zębami za rękaw mojego swetra. Kilka razy powiedziałam jej niegrzecznie, żeby się odsunęła, ale ona nie przestawała mnie ciągnąć.

Myślałam, że zabiję psa, jeśli wyciągnie mnie na spacer, ale poczułam zapach spalenizny, ona zaprowadziła mnie do kuchni. Cała woda wyparowała, garnek był spalony, groziło pożarem.

Chyba jeszcze nigdy nikomu nie czułam się tak wdzięczna. Trixi nie tylko ratowała mnie, ale i mieszkanie przed ewentualnym spaleniem.

Resztę tygodnia spędziliśmy jako przyjaciele. Rozpieszczałam ją nie tylko suchą karmą, ale także smacznym mięsem. Właściwie zaczęłam się zastanawiać, czy powinnam kupić psa lub kota. Może nie doceniałam wagi i znaczenia zwierząt domowych, które poza wszystkim innym, potrafią też rozjaśnić samotność i to one też troszczą się o Ciebie.

Oceń artykuł
Dodaj komentarze

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

16 − jedenaście =

Wybawca na czterech łapach