Zdumiewa mnie beztroska i brak sumienia mojej żony. Doskonale wie, jak trudno jest mi nawet myśleć o rozwodzie, nie wspominając już o samym procesie i jak bardzo cenię swoją reputację w pracy, ale robi to, żeby mi zaszkodzić!
Wiktoria zawsze była bardzo cicha, uległa, poprawna. Przez trzynaście lat małżeństwa, nie odważyła się powiedzieć do mnie niegrzecznego słowa, ale potem coś jej przeszło przez głowę i stwierdziła, że jeszcze nie ma dość i chce rozwodu. Teraz chciała młodszych chłopaków, którzy byliby zabawni, a nie tak nudni, że mogłaby całe dnie sama przeleżeć w łóżku.
Byłem zaskoczony jej wypowiedzią, ale nie poszedłem na wojnę – nasze uczucia już dawno ostygły. Byłem po prostu zadowolony z komfortu i stosunków, jakie mieliśmy. Miałem trochę nadziei, że żona powiedziała to na darmo, że wszystko się poprawi, ale dostałem wezwanie do sądu. Sama Wiktoria przez cały ten czas, próbowała związać się ze wszystkimi samotnymi chłopakami w naszej pracy.
Pracujemy w różnych działach, ale spotykamy się na zebraniach. Wiem, ilu pracownikom już się „oświadczyła”, a jeszcze nie jesteśmy po rozwodzie. Ta niedorzeczna sytuacja, szkodzi mojej reputacji i sprawia, że ona wygląda źle, a to jest po prostu okropne.
Nigdy nie sądziłam, że Wiktoria będzie tak łaknąć młodych, przystojnych facetów i nie będzie w stanie zdecydować, kto jej się podoba. Swoją nieostrożnością zawstydza siebie i mnie.