Walentyna w młodości urodziła syna i porzuciła go. Po latach, gdy zachorowała, przypomniała sobie, że go ma.

Walentyna wyrosła na dziewczynę bez specjalnych talentów, ledwo radziła sobie w szkole. Matka zawsze mówiła jej: „Po szkole będziesz pracować jako sprzedawczyni w sklepie”. We wsi nie można było osiągnąć więcej. Ale Walentyna zmieniła bieg wydarzeń i gdy skończyła szkołę, zaszła w ciążę ze starszym o rok Wojtkiem. Matki młodych rodziców zebrały się i postanowiły, że ich wnuk zostanie u matki Wojtka. Walentyna tak naprawdę nie potrzebowała dziecka, nie była gotowa na macierzyństwo. A jej matka, nie byłaby w stanie utrzymać ich finansowo. Po urodzeniu dziecka, dziewczyna nie została sprzedawczynią w sklepie.

Wyjechała do miasta i rozpoczęła naukę na uniwersytecie, aby zostać malarką. Była na to wystarczająco inteligentna. Szczególnie lubiła tańczyć w weekendy, chodzić do kina i robić zakupy. Życie w mieście było o wiele lepsze, niż nudne życie na wsi. Nie trzeba było kopać w ogrodzie w weekendy, nie trzeba było chodzić po wodę, ani grzać w piecu. Walentyna postanowiła zostać w mieście, zwłaszcza że wynajmowała pięknę mieszkanie, a miała wystarczająco dużo pieniędzy. Na ostatnim roku studiów, dziewczyna znów zaszła w ciążę. Było już za późno na aborcję, chociaż wcześniej robiła to kilka razy. Teraz również urodziła syna.

Nie na rękę było jej mieszkać z małym synkiem, bo nie miała czasu na wyjścia. Wysłała więc drugie dziecko do swojej matki na wieś. Choć narzeczony był temu przeciwny, Walentyna stwierdziła, że to tymczasowe rozwiązanie. Tak też się stało, pół roku później, matka Walentyny zmarła. Kobieta musiała sprowadzić syna do miasta.

Mijały lata, a zdrowie Walentyny gwałtownie się pogarszało. Wtedy przypomniała sobie o swoim najstarszym synu, który był już dorosły i pracował w dużej firmie w sąsiednim mieście. Zaczęła prosić syna o pieniądze na leki, potem na jedzenie.

Następnie zaczęła wywierać presję na jego sumienie i litość. Najstarszy syn długo nie wytrzymał i zaczął zapraszać matkę do swojego miasta, aby łatwiej było się nią opiekować. Walentyna natychmiast spakowała swoje rzeczy i już miała wyjechać, gdy ojciec drugiego syna zaczął ją prosić:

– Zostaw dziecko u mnie, sam się nim zajmę, sam go wychowam. Wiem, że go nie chcesz. Dam mu wszystko, co najlepsze, tylko zostaw go.

– Nie jestem nawet pewna, czy jest Twój. – Odpowiedziała Walentyna.

– Jak tylko się urodził, wiedziałem, że jest mój.

– Cóż, jeśli tak jest, to niech zostanie. – Odpowiedziała obojętnie Walentyna.

 

Oceń artykuł
Dodaj komentarze

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

dziewięć − 9 =

Walentyna w młodości urodziła syna i porzuciła go. Po latach, gdy zachorowała, przypomniała sobie, że go ma.