W cichym przedziale pociągu ekspresowego, było nas troje. Piękna młoda kobieta z dzieckiem na ręku, kobieta w średnim wieku (miała na imię Maria) i ja. Młoda matka wyglądała na tak zrozpaczoną, że zdaliśmy sobie sprawę, że coś jej się stało. W jednej chwili karmiła dziecko piersią, ale po policzkach ciągle spływały jej łzy. Dziewczyna przedstawiła się jako Iza, przetarła oczy chusteczką i zaczęła opowiadać, co ją spotkało, słowo po słowie, choć nie ułatwiała nam zadania. Okazało się, że teściowa wypędziła ją z domu. Nie wiadomo dlaczego, uznała, że dziewczyna nie urodziła dziecka jej syna. Jego oczy są niebieskie, a oczy mężczyzny brązowe. Potem pojechała jej teściowej do jakiegoś znanego uzdrowiciela-wróżbity, który nie tylko rozwiał wątpliwości, ale wręcz zapewnił, że dziecko jest nieślubne!
– A ja… – Zawołała kobieta – Nie jestem niczemu winna, Bóg jest świadkiem.
– Dlaczego Pani mąż, nie mógł się wstawić, jeśli Panią kocha?
– Niby kocha… – Szlochnęła i przytuliła dziecko. – Ale widzi świat oczami matki i we wszystkim jej słucha, a kiedy teściowa zaczęła wyrzucać mnie i moje dziecko z domu, nie obronił mnie, więc wyszłam.
– Uspokój się, córko. – Powiedziała Maria, która z szacunkiem słuchała smutnej opowieści. – Jeśli jest między wami miłość, Twój mąż się opamięta. Chwilowo będzie bez Ciebie, bez tego ślicznego chłopczyka, zatęskni i przestanie słuchać szeptów matki.
Dziecko, jakby uchwyciło w słowach kobiety jakąś nadzieję, roześmiało się, jakby słońce zajrzało do przedziału. Jego matka również przetarła oczy.
– Są też ludzie przesądni, którzy nie wiedzą, co robić i nie pozwalają żyć swoim bliskim. Coś podobnego zdarzyło się w mojej młodości. Posłuchaj… przez 5 lat mieszkałam z moim Piotrem. Miałam dwoje dzieci – syna i córkę i wszystko byłoby z nami w porządku, ale nagle móg mąż zachorował. W szpitalu nie powiedziano mu nic konkretnego i wtedy ktoś zaproponował, żeby poszedł do uzdrowiciela Damiana, który podobno czyta każdego człowieka jak książkę. Nadzieja napełniła moje serce, więc pomyślałam , że może tam Piotrowi pomogą. Ale nie tę książkę, najwyraźniej dziadek przeczytał. Powiedział mojemu mężowi, że winę za jego chorobę ponosi moja matka. To ona go „dopadła”, aby odesłać go z dala od tego świata. Piotrek uwierzył dziadkowi, bo ten podał mu nazwisko mojej matki. Miała ona wtedy 43 lata i nigdy nikomu nie powiedziała złego słowa.
Potem mój mąż nazwał ją „wiedźmą” i się ostro pokłóciliśmy. Moja mama nie wytrzymała i razem z ciocią poszły do „eksperta Damiana od czytania w ludzkich duszach”. Przyjechały na miejsce, a nie tak łatwo jest dotrzeć do dziadka, bo jest wielu chętnych! Z godziny na godzinę, ktoś z „przedstawicieli” cudotwórcy wychodził na podwórko i pytał, dlaczego ojcu trzeba tak przeszkadzać. Matka i ciotka opowiedziały o swoich powodach przyjazdu. Ale kiedy dotarły do progu domu dziadka, poczuły coś strasznego:
– Mówiłem, że czarownica sama przyjdzie! – krzyknął tak, że wszyscy mogli go usłyszeć.
Kobieta wyrzuciła na podłogę chusteczkę i szybko odeszły. W drodze na dworzec kolejowy, spotkały miejscową sprzedawczynię torebek. Zaczęły jej opowiadać o sławnym dziadku. Kobieta, słysząc, jakie kłopoty się wydarzyły, powiedziała:
– Nikt z okolicy nie chodzi do tego dziadka Damiana, nie można mu ufać. Mówią, że pędzi jakieś dziwne mikstury, a przy okazji chwali się, że otrzymuje pieniądze, za informacje od których klienci nie umrą.
Codziennie na jego podwórku jest płacz i łzy klientów, bo każdemu wmawia, że wszystko co najgrosze idzie od teściowej, matki, siostry, ciotki, szwagierki, więc rodziny się rozpadają, wrogość idzie do ludzi. A cała jego „pomoc” to lanie wody i kłamstwa. Dlatego moi krewni, zwrócili się do miejscowej policji i tam poinformowano ich, że funkcjonariusze organów ścigania bardzo dobrze znają uzdrowiciela, skarg na niego jest coraz więcej, już sprawa się rozpoczęła. Ona i Piotr, jak powiedziała Maria, byli już w separacji, ale wtedy lekarze znaleźli dokładną diagnozę jego choroby, rozpoczęli odpowiednie leczenie i mężczyzna wyzdrowiał. Przeczytał też w gazecie, że uzdrowicielowi, dziadkowi Damianowi, wytoczono proces o oszustwo. Następnie podszedł do teściowej, objął ją, ucałował jej ręce i przeprosił. Po tym incydencie, nikt w rodzinie nie ufa uzdrowicielom. Trzeba uczyć dzieci, żeby miały zdrowy rozsądek i głowę na karku. Jestem pewna, że Twój ukochany dojdzie do siebie. Chciałabym, żeby ktoś opowiedział mu moją historię.