Niedawno sprzedałam swoją działkę letniskową. Kupiliśmy ją nieco ponad trzy lata temu. Wtedy pojawiła się okazja, a ponieważ mieliśmy trochę odłożonych pieniędzy i nie wydaliśmy ich na różne bzdury, trzeba było je odpowiednio zainwestować. Mieliśmy garaż, ale suma ta nie wystarczyła na zakup mieszkania, więc postanowiliśmy kupić działkę, a następnie wybudować tam domek.
Jednak życie zmieniło nasze plany, więc potrzeba posiadania działki zniknęła. Poza tym, u męża w pracy nastąpiło totalne cięcie, a my byliśmy tak zajęci, że nie mieliśmy czasu pracować na działce. A pracy tam zawsze jest dużo, zwłaszcza jeśli jesteś perfekcjonistką i masz skłonności do piękna i porządku.
Udało nam się sprzedać naszą działkę za więcej niż ją kupiliśmy, ponieważ przez te trzy lata, cena nieruchomości poszła w górę, a grunty zostały sprywatyzowane.
Po sprzedaży ziemi, znów mieliśmy w rękach sumę pieniędzy, którą szkoda nam było wydać na zakup ubrań, ale też nie mogliśmy za nią kupić mieszkania. Uwielbiamy z mężem kupować różne nowoczesne sprzęty gospodarstwa domowego. Pomyśleliśmy więc o tym i postanowiliśmy, że unowocześnimy meble w dotychczasowym mieszkaniu.
Pierwsze co zrobiliśmy to kupiliśmy przepiękną sofę, długą na trzy metry. Postawiliśmy ją przed telewizorem w salonie. Wyszło po prostu świetnie, było jak w kinie. Cieszyłam się, że nie tylko my wszyscy zmieściliśmy się na kanapie, ale także nasze zwierzaki.
Po powrocie z pracy okazało się, że przyjechała do nas teściowa z mężem. Rodzice mojego męża, zawsze przyjeżdżali na noc, na dzień lub dłużej. Dla mnie każda ich wizyta to była męka, bo wtykali nos we wszystko i zawsze dawali cenne rady.
Kiedy weszłam do pokoju, zobaczyłam teściową i jej męża, którzy leżeli na mojej nowiutkiej kanapie i pstrykali słonecznikiem prosto na nią. Oprócz tego, zobaczyłam ogromną plamę. Teściowie chyba zauważyli moje oburzenie, więc mama męża powiedziała:
– Nie martw się, Władziu rozlał kakao, ale kiedy wyschnie to nie będzie śladu.
Oczywiście, że nie będzie, kakao i mleko w ogóle nie pozostawiają śladu.
Myślałam, że uda mi się usunąć plamę. Miałam do tego celu odkurzacz, który miał sto lat, ale z takim brudem radził sobie świetnie.
Zapytałam teściową, dlaczego nie wzięli kubka, do którego można by wrzucać łupiny se słonecznika, ale jej odpowiedź mnie nie uspokoiła.
– W końcu będziecie pić z kubków, a z sofy można łatwo zetrzeć wszystko.
Jasne, prosto na podłogę. Możecie mnie uważać za przesadnie dokładną, ale nie lubię mieć w domu chlewu. W ciągu pół godziny, łupiny były na całej podłodze w mieszkaniu.
Gdy nasi goście już się rozgościli, poszli jeść, a przy stole moja teściowa rozpoczęła rozmowę:
– Dlaczego sprzedaliście działkę? I dlaczego mi nie powiedzieliście?
Nie zamierzałam konsultować się w tej sprawie z teściową i nawet nie uważałam, że trzeba pytać ją o zdanie, bo chyba wiem, co muszę zrobić ze swoim życiem.
Rano następnego dnia zobaczyłam, jak drodzy goście zbierają się do domu i matka męża chowa poduszki z kanapy do torby.
Wtedy zapytałam ją:
– Dlaczego zabieracie nasze poduszki?
– Są one bardzo wygodne, bez nich przeżyjecie, a mi się spało na nich dobrze. Postanowiłam je sobie zabrać. Przecież sprzedaliście działkę i nie podzieliliście się niczym.
– Co to znaczy, że się nie podzieliliśmy?
– Przecież kupiliście sobie wygodną kanapę, mogliście pomyśleć też o nas.
Zrozumiałam, że ta kobieta ma poważny problem z głową i ciągle próbuje coś ukraść. Kłótnia z nią jest jednak zbędna. Podeszłam i bez dalszych ceregieli, zabrałam jej poduszki i odłożyłam je z powrotem tam, gdzie ich miejsce. Po tym zamknęłam drzwi do salonu i usiadłam do oglądania telewizji.
Potem mąż długo tłumaczył swojej matce, że nic im nie jesteśmy winni, bo ona ma małżonka, który dobrze zarabia, a sama nie jest jeszcze na emeryturze i może o siebie zadbać.
Mówiąc wprost, pozwoliłam mężowi, samemu sobie poradzić z jego rodziną.