Możecie mnie przekonywać, ile chcecie, ale urodzić się najstarszym w rodzinie to jak przegrać na loterii. Oceniam to nie tylko na podstawie własnych doświadczeń, ale także doświadczeń moich przyjaciół i kolegów z klasy.
Starszy brat powinien być zawsze wzorem do naśladowania, starszy nie powinien odważyć się zrobić czegoś niezbyt dobrego, starszy jest odpowiedzialny za młodszego i ogólnie rzecz biorąc, wszystkie winy spadają na starszego.
Zupełnie tego nie rozumiem. Czy nie jestem tą samą osobą, co mój młodszy brat? Dlaczego miałbym być bardziej ograniczony? Nie jestem rodzicem, nie miałem dziecka i dlatego nie muszę nikomu dawać przykładu. Skoro urodziłem się jako pierwszy w mojej rodzinie i musiałem się uczyć i brać przykład z ojca i otoczenia, dlaczego więc jestem jedynym przykładem dla mojego młodszego brata?
Nie mogę się nie denerwować, kiedy moi rodzice podczas naszych kłótni krzyczą: „Dajesz zły przykład!”.
Cóż, niech mu powiedzą, żeby się wzorował na kimś innym, a nie na mnie. Jestem normalnym nastolatkiem i chcę móc popełniać błędy i uczyć się na nich, chcę próbować i robić rzeczy bez zastanawiania się: „Co pomyśli brat? A co, jeśli on też nie zda egzaminu, myśląc, że skoro dostałem jedynkę, to on też może?”.
Młodsi zawsze są tacy. Będą kopiować wszystko od starszych, a potem zostaną za to ukarani.
Szczerze nienawidzę tego, że urodziłem się starszy i mam młodszego brata. W mojej rodzinie będzie co najwyżej jedno dziecko i nikt nie będzie czuł się ograniczony, pokrzywdzony ani odpowiedzialny za czyny lub zachowanie innych osób.