Jest początek lata, co oznacza szczyt sezonu budowlanego. Zamówienia w naszej firmie były wystarczające, problemem był tylko brak kadry. Musiałem szukać ludzi poprzez ogłoszenie.
Pewnego dnia przyszedł do mnie na rozmowę o pracę chłopak, miał osiemnaście lat. Oczywiście był bardzo młody i niedoświadczony. Młody, “ zielony “, jak to mówią. Przyznam szczerze, że była to jedna z najdziwniejszych rozmów kwalifikacyjnych w moim życiu.
– Dzień dobry! Ja do Pana – do mojego gabinetu wszedł ten młody – “ zielony “.
– Dzień dobry! Proszę wejść i usiąść. Z czym przyszedłeś do mnie?
– Chcę pracować u Pana. Proszę zatrudnić mnie w swoim zespole.
– Rozumiem. Dobrze, a co umiesz?
– Właśnie skończyłem szkołę, jesienią idę na kierunek budowlany, ale doświadczenie muszę zdobyć teraz.
– Tak… do zespołu nie mogę Cię dołączyć, bo jesteś bez doświadczenia i nawet bez dyplomu. Idź do działu kadr. Może Ci coś zaoferują.
– Już tam byłem, powiedzieli, że nie wezmą nikogo bez dyplomu.
– Tak… a bycie “ złotą rączką ” ?
– Brygadzista odmówił, powiedział, że zatrudni mnie tylko za Pana zgodą.
– Cóż mogę Ci powiedzieć. Odpowiedzialność jest duża, więc nie wezmę jej na siebie. Idź się uczyć, a po studiach przyjdź z dyplomem, a potem porozmawiamy.
– Proszę mnie teraz zatrudnić. Naprawdę potrzebuję tej pracy. Będę pracować bez wynagrodzenia przez całe lato.
– Czekaj, czegoś nie rozumiem. Po co Ci taka praca, skoro nie dostaniesz pensji?
– Potrzebuję doświadczenia, a nie pieniędzy. Proszę mnie zatrudnić.
– No dobra. Skoro tak, to dołączę Cię do jednej brygady i będziesz w niej asystentem.
– Dobrze, dziękuję!
Zatrudniłem tego chłopaka. Bardzo go lubiłem, a jego zapał i chęć pracy były imponujące. Nosił piasek, mieszał beton, układał kamienie. Praca, szczerze mówiąc, nie jest łatwa.
Pod koniec kwartału nadszedł czas na płace. Maria Iwańska, nasza księgowa, przyszła z listą płac do mojego biura. W tym czasie nie miałem dużo pracy, więc mogłem z nią porozmawiać.
– Pani Mario, a kim jest ten Borys Mróz?
– Jest nowy, to ten bez doświadczenia i pracujący bez wynagrodzenia.
– AAAA. Tak, tak, przypomniałem sobie. Nie można zostawić go bez pieniędzy. Zwłaszcza, że opinie na jego temat są tylko najlepsze, brygadzista stale go chwali. Proszę przynieś mi kopię jego dowodu. Ciekawe, skąd jest ten młodzieniec.
Księgowa wyszła i po kilku minutach weszła ponownie z kserokopią w ręku.
– Zobaczmy. Przedmieście? Ciekawe, ciekawe, a nazwisko takie znajome… Mróz… Pani Mario, a gdzie są nasze umowy współpracy? Wydaje mi się, że znam jego ojca…
Kiedy znalazłem umowę o współpracy z jednym z naszych największych partnerów, zdecydowałem, że w tej sytuacji jest zbyt wiele przypadków. Postanowiłem zapytać mojego współpracownika i jednocześnie bardzo dobrego przyjaciela
– Cześć! Piotrze, powiedz mi, przyjacielu, czy Twój syn ma na imię Borys?
– Tak, a co?
– Ciekawe. Powiedz, co robi Twój syn na budowie?
– U Ciebie? Nie wiem, a co, on u Ciebie pracuje?
– No tak. Zatrudnił się wraz z początkiem lata. Powiedział, że potrzebuje doświadczenia i będzie pracował za darmo.
– Co za smarkacz! Cóż, ja mu dam… wiesz, to jest tak. Ma zamiar dostać się na politechnikę na budownictwo. Powiedział, że chce zdobyć doświadczenie, ale od razu powiedziałem, że nie wezmę go do siebie do pracy. Jaki podwładny może wyjść z syna? Zgodziliśmy się wspólnie, że sam znajdzie pracę, ale nie powie nikomu, kim jest jego ojciec, co za drań…
– No co Ty, Piotr? Nie powiedział mi, że jest Twoim synem. Sam dowiedziałem się tego, kiedy zobaczyłem jego nazwisko w dowodzie osobistym. Chłopak jest bardzo zdolny, brygadzista ciągle go chwali.
– Poważnie? Słuchaj, nie mów mu, że wszystko wiesz i lituj się nad nim. Dowal mu pracy, niech się przyzwyczai, że nie ma łatwych pieniędzy.
– Jasne! Dobrze, jak chcesz. Cóż, to wszystko, Pa!
Po tej rozmowie zacząłem jeszcze bardziej szanować zarówno starszego, jak i młodszego Mroza. To właśnie oznacza właściwe rodzicielstwo. Brawo!