– Pozwól dzieciom żyć w spokoju, nie wtrącaj się. Gdy kupią mieszkanie, wyjadą. – Mówił teść do teściowej.

Musieliśmy zamieszkać w domu moich teściów. Mają dwupiętrowy dom, zaledwie kilka pokoi, ale bardzo dużych. Jeden z nich miał nawet pięćdziesiąt metrów kwadratowych i dwie osobne łazienki po różnych stronach.

Teść zaproponował, żebyśmy zamieszkali z nimi, choć teściowa nie była z tego zadowolona.

– Pozwól dzieciom żyć samodzielnie, zostaw ich w spokoju. Gdy będą mieli wystarczająco pieniędzy na własne mieszkanie, wyprowadzą się. Sama będziesz wtedy do nich chodzić. – To były słowa rady, które teść wypowiedział do swojej żony. Teściowa nie miała odwagi powiedzieć nic przeciwko niemu, przecież mieszkanie należało do mojego teścia.

Przydzielono nam duży pokój, osobną łazienkę, harmonogram sprzątania i dyżury w kuchni. Rzadko widywałam teściową. Przyjechałam późnym wieczorem. Starałam się robić wszystko co mi kazano, nie miałam  z nikim żadnych konfliktów, więc nie miałam o co się złościć i mieć pretensji.

Ale teściowa znalazła powód. Mój mąż zaczął chodzić do ich toalety, mimo że był ostrzegany, żeby tego nie robić. A jak go tam złapano, to teściowa od razu zaczęła krzyczeć, żebym poszła i wszystko tam zdezynfekowała. Wyczyściłam wszystko kilka razy, a potem powiedziałam mężowi, żeby posprzątał po sobie, jeśli zrobi bałagan.

Kiedy teściowa to zauważyła, uznała, że nie mam prawa wykorzystywać męża, a sama po nim posprzątała. Klęła i mruczała do siebie. Teść tylko się roześmiał i powiedział do syna:

– Chyba powinniśmy byli wysłać Cię do wojska, tam byś się wszystkiego nauczył.

Niestety cztery lata temu, zmarł mój teść. Jak tylko to się stało, teściowa zaczęła mi szefować:

– Zabieraj swoje rzeczy i wynoś się stąd. Nie zamierzam z Tobą mieszkać.

– Mamo, o czym Ty mówisz?

– Na pewno uda mi się to wszystko ogarnąć, więc to mieszkanie należy teraz do mnie. Nic tu nie kupiłaś, pakuj się i wyjeżdżaj.

– Dlaczego?

– Mam dość szorowania Twojej toalety, ok? Nie obchodzi Cię, że nie lubię, gdy tam wchodzisz, prawda? A Twój mąż nie sprząta po sobie. Mam tego dość!

– Mamo, będziesz tego żałować.

– Oj nie będzie mi żal. Zacznę oddychać pełną piersią! Co za ulga.

Mój małżonek miał pretensje do swojej matki. Kazał mi się spakować i wyszliśmy. Byłam niezwykle zaskoczona – teściowa mieszkała z mężem od ponad trzydziestu lat i nawet nie płakała po teściu. Zaczęłam jednak wyganiać te myśli ze swojego umysłu. Nie miało znaczenia, co się między nimi działo. To była ich rodzina.

Teściowa częściowo się myliła. Po odczytaniu testamentu okazało się, że mieszkanie zostało zapisane na mnie i mojego męża.

– Wiedziałeś o tym? – Pytam męża.

– O testamencie? Oczywiście. Mój ojciec miał powody, by podjąć taką decyzję.

– Próbowałam przekonać męża, żeby tam nie wracał, ale złość go zaślepiła i był zdeterminowany.

Postanowił, że wracamy.

– Powinnaś się cieszyć, że tak się stało. W końcu to nie ona jest tam teraz właścicielem, tylko Ty i Twój mąż. – Powiedzieli mi moi przyjaciele.

Tylko ja nie byłam szczęśliwa, współczułam teściowej. Mój mąż nie zamierzał dać jej zapomnieć, jak przeżyła śmierć ojca.

Od tego momentu, zaczęłam zauważać, że brzydzi mnie ta relacja między nimi. Z kolei moja teściowa uważała, że to wszystko moja wina. Myślała, że to jest mój wpływ na mojego

męża. Że obracam go przeciwko niej, ale to nie było tak.

Matka nie miała oporów, aby skrzywdzić syna. Powiedziałam mu, żeby się nie mścił. Poprosiłam go, żeby zostawił matkę w spokoju, albo przynajmniej sprzedał dom i kupił dwa osobne domy dla każdego z nas.

W końcu nie mogłam już tego znieść. Kiedy mój mąż miał urodziny, postanowił przenocować swoich gości. Kazał mojej mamie spać w salonie, goście mieli spać w jej pokoju. Teściowa zaczęła awanturę, odmawiając wyjścia ze swojego pokoju. Mój mąż użył siły i wywlókł ją na zewnątrz i wpuścił swoich przyjaciół do środka.

Kiedy się pobraliśmy, był zupełnie inny. Jeśli mężczyzna nie szanuje własnej matki, która go urodziła, to jak będzie mnie traktował w przyszłości? Dobrze, że nie mamy jeszcze dzieci. Postanowiłam się z nim rozwieść i odeszłam.

Mąż przeprasza, ale nie rozumie dlaczego taką podjęłam decyzję. Mówi, że jak będę miała dość jego matki, to on ją za mnie wyrzuci. Mogę tylko współczuć teściowej, która potrafiła wychować tak niewdzięcznego syna. Nie chcę żyć z człowiekiem, który wyrzuciłby własną matkę na ulicę.

Wierzę, że się pogodzą i nic złego się nie stanie. Chodzi o przebaczenie, a ja umywam od tego ręce.

Oceń artykuł
Dodaj komentarze

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

14 − cztery =

– Pozwól dzieciom żyć w spokoju, nie wtrącaj się. Gdy kupią mieszkanie, wyjadą. – Mówił teść do teściowej.