Ta historia wydarzyła się w naszej wiosce kilkadziesiąt lat temu. Młoda dziewczyna o imieniu Zofia zniknęła w dniu ślubu. Naprawdę jakby wyparowała, bo nigdzie nie mogli jej znaleźć, a naprawdę w poszukiwania była zaangażowana cała wieś. Minęło wiele lat, a Paweł, narzeczony zaginionej panny młodej, miał poślubić Bożenę. Przed ślubem welon spadł pannie młodej trzy razy, chociaż tego dnia praktycznie nie wiało.
W kościele także welon spadł głowy Bożena, a wtedy rozległ się głos jakiejś dziewczyny:
– Oddaj go!
Bożena słysząc to była po prostu w szoku.
Potem ten koszmar trwał nadal i Bożena coraz częściej zaczęła widzieć jakiegoś ducha, jaky z jakiejś bajki dla dzieci. Pewnego dnia upiła się i zapytała, czego ten duch od niej chce – dopiero w takim stanie zebrała się na odwagę, by to zrobić. O całej sytuacji zresztą bała się komukolwiek mówić, aby nie uznano jej za wariatkę.
Okazało się, że ten duch jest kobietą, która miała konkretne plany oraz prośby:
– Kilka lat temu prawie wzięłam ślub z moim bratem. Dowiedziałam się, że mój ojciec miał romans z kobietą, która była matką mojego wybranka. Niestety, nie mogę wciąż odłączyć się od brata i w końcu dać ukojenia swojej duszy. Potrzebuję Twojej pomocy. Za 7 dni zajdziesz w ciążę, nazwij swoją córkę Zofia, proszę – po tych słowach duch kobiety zaczął znowu płakać. Kiedy parze urodziła się córka i nazwali ją Zofia, wszystko ustało i duch już więcej się nie pojawił.