Po wielu próbach zmuszenia jej do miłości, w końcu to zrobiłem i złożyłem wniosek o rozwód.

W dniu, w którym postanowiłem zawalczyć o siebie, od razu złożyłem wniosek o rozwód. Dokładnie po dwóch latach odważyłem się wyjść z toksycznego związku i pokonać swoje różne obawy. Kiedy pobraliśmy się, wszystko było w porządku… A przynajmniej tak mi się wydawało. Bardzo kochałem żonę, chociaż teraz nie wiem, czy była to miłość, czy zwykła desperacja powodowana obawą przed samotnością. Zawsze byłem dobrym mężem i zawsze próbowałem jak najbardziej zadowolić żonę. Na początku sam siebie przekonywałem, że to tylko chwilowe trudności i wszystko minie. Potem zacząłem zdawać sobie sprawę, że po prostu mnie nie kocha, ale trzyma mnie blisko, ponieważ tak jest jej wygodnie. Zarabiałem pieniądze, gotowałem i sprzątałem, do tego byłem dobrym kochankiem, więc po co miała się męczyć. 

Myślałem, że może uda mi się jeszcze ją w sobie rozkochać. Wierzyłem w to i robiłem dla niej codziennie wszystko, starałem się, by było jej jak najlepiej. Zapomniałem, co to duma i godność, a ona widziała we mnie mężczyznę na posyłki, słabego psychicznie, który zrobi dla niej wszystko. Potem sytuacja się pogorszyła – nie tylko źle mnie traktowała, ale znikała na całe noce, a ja martwiłem się i potrafiłem nie spać, czekając na nią. Nie dzwoniłem, bo nie chciałem się jej narzucać i myślałem, że może potrzebuje czasu dla siebie albo chce odpocząć. Ale niby od czego? Nawet jeśli zapomniała o moich urodzinach, to i tak go usprawiedliwiałam, bo przecież ona taka biedna. 

Myślałem, że jej postawa ma na celu pokazanie mi, jaki powinienem dla niej być, aby mnie pokochała. Po prostu nawet nie brałem pod uwagę tego, że to zwykły brak szacunku w moją stronę. Kiedy zdałem sobie sprawę, że już nie wytrzymam tego, zacząłem wymyślać powód rozwodu. To prawda, nie wiedziałem, jak mam jej to powiedzieć, chociaż okazało się, że było łatwiej niż myślałam. Powiedziałem żonie, że chcę złożyć pozew o rozwód. Jej odpowiedź była krótka: „ok”. Mimo tego czasami nachodzi mnie myśl, że może jeszcze uda się to uratować. Moje uczucia są silniejsze niż zdrowy rozsądek… Nie wiem, co myśleć, ale zrobiłem ten krok i mam nadzieję, że wystarczająca siła woli nie cofnie się.

Oceń artykuł
Dodaj komentarze

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

czternaście + dziewięć =

Po wielu próbach zmuszenia jej do miłości, w końcu to zrobiłem i złożyłem wniosek o rozwód.