Mężczyzna stał przed lustrem przez jakieś 10 minut, a potem jak gdyby nigdy nic powiedział:
– No cóż, odchodzę.
– Dobrze.
Dariusz ot tak, z ogromną łatwością odszedł do innej kobiety, zostawiając mnie samą z dwójką dzieci. Kiedy się pobraliśmy, oboje byliśmy jeszcze na studiach. Rok później wpadliśmy i narodziła się nasza pierwsza córeczka. Musieliśmy się przeprowadzić do innego miasta, ponieważ mąż nie mógł znaleźć dobrej pracy. To też raczej był problem w jego podejściu, ponieważ czasami wydawało się, że znalazł już fajną pracę, ale niestety – szybko się nią nudził i szukał czegoś innego. Jakoś wiązaliśmy koniec z końcem. Niestety, życie nie przestawało zaskakiwać i zaszłam w kolejną ciążę. Kolejna przeprowadzka z dwójką dzieci była szczególnie trudna.
Starsza córka chodziła już do przedszkola. Wówczas postanowiliśmy że zamieszkamy z teściową, ale tylko na czas, dopóki mąż nie znajdzie kolejnej pracy, a my jakiegoś mieszkania dla całej naszej czwórki. Teściowa była po rozwodzie i mieszkała w kawalerce, w której jej było wygodnie, ale po tym, jak się do niej wprowadziliśmy, było niezwykle ciasno i ciężko. Mimo tego jakoś się akceptowaliśmy i nawet pewnego dnia, kiedy siedziałam na kanapie ona podeszła do mnie, przytuliła mnie i powiedziała, że wszystko się jakoś ułoży. Jedyne, co w tamtym czasie mogłam, to w to wierzyć. Każdego ranka mężczyzna wychodził z domu wcześnie rano i znikał na całe dnie. Mówił, że szuka dla siebie pracy, a dla nas mieszkania. Zawsze wracał do domu bardzo zirytowany. Na początku myślałam, że to jego zachowanie jest spowodowane niepowodzeniami w tym, co robił.
Skąd mogłam wiedzieć, że przez ten cały czas spotykał się już z inną kobietą. Z czasem coraz bardziej ciążyło nam to mieszkanie w pięć osób w tej małej kawalerce, ale nie było innego wyboru. Potem dowiedziałam się, że za pieniądze, które mieliśmy, mogliśmy wynająć mieszkanie oddalone o dwa przystanki od kawalerki teściowej. Kiedy powiedziałam o tym mężowi, on jednak nie był już zainteresowany tą ofertą, ponieważ właśnie złożył wniosek o rozwód. Nie zatrzymywałam go. Już wiele razy próbowałam odbudować naszą rodzinę, ale to nie miało sensu. Wiedziałam, że będzie mi ciężko, ale nie miałam wyjścia, musiałam sobie jakoś poradzić. Wprowadziłam się do tego mieszkania sama, ale wtedy zaczęły się problemy. Teściowa błagała swojego syna, aby się opamiętał i wrócił do rodziny, ale jego decyzja była stanowcza i nieodwołalna.
Mówił tylko, że się zakochał i nie może przecież robić czegoś wbrew sobie. Ja wówczas myślałam tylko o jednej rzeczy: jak zarobić na mieszkanie i na utrzymanie dzieci. Mężczyzna pracował na czarno, więc nawet nie mogłam wywalczyć alimentów. Oczywiście nie oczekiwałam od niego pomocy, od teściowej także, ale ona niespodziewanie mi pomogła. Zaczęła przekazywać mi pewną część swojej pensji. Ja także załatwiłam sobie już pracę na portierni, aby utrzymać swoje dzieci.
Potem zaprzyjaźniłam się z dwoma staruszkami z mojego bloku. Często przynosiły nam owoce i warzywa z działki. Potem zmieniłam pracę i sprzątałam w przedszkolu. Stopniowo nasze życie się poprawiało. Odkładałam pieniądze, żeby iść na studia i znaleźć lepszą pracę. Teraz piszę tę historię siedząc w moim mieszkaniu. Od dawna jestem znowu mężatką. W moim życiu wszystko jest cudowne. Nigdy więcej nie widziałem Dariusza. Tylko teściowa od czasu do czasu odwiedza dzieci.