Moi rodzice rozeszli się po 40 latach małżeństwa. Trudno mi było zaakceptować tę ich decyzję. Bardzo trudno było nam zaadaptować się do nowej sytuacji. Szczególnie ojcu, który nigdy wcześniej nie mieszkał sam i nie wyobrażał sobie tego, by teraz tak miało nagle być. Ojciec wziął ślub z mamą tuż po szkole, i mieszkali u rodziców mamy. Tak naprawdę nigdy nie musiał się martwić o to, jakie są rachunki i o to, że trzeba je zapłacić, bo zwykle robiła to jego żona bądź teść. Wcześniej także nic się nie martwił, bo mieszkają w domu rodzinnym to jego rodzice zajmowali się wszystkim. Ojciec zatem niby był dorosły, ale nigdy nie był w 100 procentach samodzielny, mama zresztą też – oboje się dopełniali. Mama po rozwodzie szybko znalazła sobie nowego faceta.
Zaskoczyło nas to bardzo i to oczywiście w bardzo nieprzyjemny sposób, bo nie spodziewaliśmy się, że mama tak szybko będzie miała kogoś nowego. Wtedy dopiero wszystko się zaczęło i ojciec zaczął mieć jakąś depresję. Nie, nie bolało go najbardziej to, że mama ma już kogoś, bo przerz ostatnie lata związku i tak mieli ze sobą naprawdę mało wspólnego. Bał się jednak czegoś innego, a mianowicie tego, że miał on zostać sam. Wtedy też poprosił mnie o to, by mógł zamieszkać wraz z moją rodziną. Nie miałam serca mu odmówić. Myślałam też, że tata mi pomoże, bo niedawno urodziłam córkę, więc pomoc nad dzieckiem jest bardzo potrzebna. Minęły trzy miesiące, już sama radziłam sobie z dzieckiem, a ono samo było spokojniejsze.
Wtedy pomyślałam, że nadszedł czas, aby tata wrócił do swojego mieszkania, które stoi puste, a poza tym chcemy nacieszyć się z mężem sobą, bez obecności ojca. Ojciec jednak nie zamierza się wyprowadzić. Mówi, że podoba mu się u nas i tak dobrze się czuje. Nam jednak to nie pasuje, nigdy nie chcieliśmy żyć pod jednym dachem żyć z rodzicami. Bez względu na to, jak bardzo byśmy nie sugerowali tacie, że powinien się wyprowadzić, on nic sobie z tego nie robi. Co mam robić? Przecież nie mogę go tak po prostu wyrzucić z mieszkania!