Pewnej nocy blady jak ściana ojciec obudził Krystiana i cicho wyszeptał: „Olimpii już nie ma na tym świecie…”.

Na cmentarzu było cicho, tylko liście drzew szeleściły na wietrze. Krystian położył bukiet róż na grobie swojej ukochanej. Olimpia tak bardzo cieszyła się, gdy je od niego dostawała. Podczas ich ostatniego spotkania także podarował jej róże – duży, piękny kobiet. „Kocham Cię i zawsze będę Twoim najbardziej lojalnym, kochającym mężem. Obiecuję! Przysięgam!”. Olimpia wtedy mocno go objęła. „Oj, poczekaj do ślubu! Nie masz jeszcze gotowego garnituru! – zażartowała w odpowiedzi ukochana. Do ślubu zostały trzy tygodnie. Mężczyzna czekał na niego z niecierpliwością i nawet nie miał pojęcia, że do wiecznego rozstania z Olimpią zostało już tylko kilka godzin. W nocy blady jak ściana ojciec obudził ją i wyszeptał: „Olimpii już nie ma, wypadek… „. Krystian prawie nie pamięta pogrzebu. Najpierw niedoszły pan młody został odużony lekami, a potem karetka zabrała go do szpitala, ponieważ był aż w tak fatalnym stanie.

Tak bardzo marzył o tym, że stanie na ślubnym kobiercu z miłością swojego życia i dania sobie obietnicy, że będą sobie wierni do końca życia. Wpatrując się w zdjęcie ukochanej zdecydował, że skoro obiecał, to dotrzyma słowa. Wciąż był smutny i bolało go serce. Próbował jakoś zająć się nauką, potem pracą, ale najbardziej bezpiecznie czuł się na cmentarzu przy grobie swojej ukochanej. Wydawało mu się, że Olimpia jest obok. Rozmawiał z nią w myślach, opowiadał o tym, co wydarzyło się w ich wsi, a czasami nawet prosił ją o rady. Minął rok, potem drugi. Na próżno przyjaciele próbowali rozweselać Krystiana i umilać mu czas wolny, wyciągając ją na imprezy czy spacery.

Koledzy przekonywali go, że musi żyć dalej i powinien otworzyć serce na nową miłość tym bardziej, że przecież wciąż jest młodym człowiekiem. Krystian jednak tylko milczał, a potem znowu jechał na grób ukochanej. Wtedy też tak było – przyszedł z bukietem róż na jej grób, ale w sercu czuł jakiś niepokój, gniew, bezsilność i zamieszanie. Kilka tygodni temu Krystian po raz pierwszy od dłuższego czasu spotkał się z koleżanką brata, Karoliną, z którą w zasadzie razem dorastali, gdyż mieszkała w sąsiedztwie. Ta przejrzała go bardzo wnikliwie, wręcz zajrzała mu w serce i okazała wiele dobroci, współczucia, szczerości.

Krystian poczuła, że Karolina chciała coś powiedzieć, ale najwyraźniej się nie odważyła. Z jakiegoś powodu też chciał z nią porozmawiać i poczuć od niej to dobro i ciepło. Poczuł to, a potem się przestraszył. Próbował wymazać ten epizod z pamięci, ale na próżno. „Olimpio, kochanie, jak mam żyć? Ty jesteś zakopana w ziemi, a ja… żyję tutaj dalej. Dlaczego? Czy mam prawo być jeszcze szczęśliwy? Czy powinienem myśleć o kimś innym? Przysięgałem Ci przecież…” rozmawiał z ukochaną. „Wybacz mi moją słabość, kochanie”. Nie wiedział, co jeszcze musi powiedzieć, żeby to naprawić. Zamyślił się i stał tak w ciszy. Nagle mężczyzna usłyszał trzepotanie skrzydeł. Niedaleko niej, na grobie Olimpii, w pobliżu bukietu róźy na nagrobek zleciał biały jak śnieg gołąb. Krystian w zamyśleniu obserwował ptaka.
Przechodził po granitowej płycie pomnika, po czym spojrzał na niego uważnie, wydał z siebie dźwięk, a potem machnął skrzydłami i wzbił się w góre błękitnego nieba. Dopiero kilka dni później Krystian postanowił opowiedzieć o tym wydarzeniu swojemu bratu. Ten westchnął: „może to dusza Olimpii zeszła na ziemię by poprosić Cię, byś ją zostawił? Bo ona musi żyć życiem wiecznym, a Ty ziemskim. Myślę, że Olimpia chce Cię pocieszyć, bo zasługujesz na to, co najlepsze. Będzie się radował, kiedy Tobie będzie dobrze”. Wkrótce po rozmowie z siostrą Krystian ponownie spotkał się z Karoliną. Oboje od razu uśmiechnęli się na swój widok…

Oceń artykuł
Dodaj komentarze

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

dziesięć + szesnaście =

Pewnej nocy blady jak ściana ojciec obudził Krystiana i cicho wyszeptał: „Olimpii już nie ma na tym świecie…”.