Witek od dzieciństwa interesował się technologią. Rozbierał każdą maszynę na części i składał ją z powrotem. Dorastając, obserwował, jak jego ojciec naprawia w domu laptopy. Jego ulubionym zajęciem było wyjmowanie pilota od telewizora i oglądanie jego elementów.
Kiedy Witek stał się dużym chłopcem, nie zrezygnował ze swojej ulubionej rozrywki. Przez jego ręce przechodziły telefony wszystkich kolegów z klasy. Każdy wiedział, kto pomoże w razie kłopotów. Po udoskonaleniu swoich umiejętności w zakresie obsługi telefonów, chłopiec nauczył się rozwiązywać problemy z laptopami i komputerami.
Z czasem zaczął pobierać niewielkie opłaty za naprawy, co pozwoliło mu całkiem nieźle pomagać mamie i tacie. Witek marzył o otwarciu własnego punktu naprawy komputerów i zdobyciu tytułu najlepszego serwisanta w mieście.
Miał czterech bliskich przyjaciół, ale spośród nich najczęściej spotykał się z Markiem. Obaj lubili grać w tę samą grę komputerową, o której rozmawiali w czasie przerwy. Chłopcy mieli tych samych idoli oraz ten sam gust filmowy.
Kiedy Witek naprawiał gadżety jednego z przyjaciół, był zbyt nieśmiały, aby pobierać opłaty za pracę. Natomiast sami chłopcy dawali pieniądze i to nawet więcej niż było trzeba, ponieważ chcieli pomóc swojemu przyjacielowi w realizacji jego marzenia o własnej firmie. Tak uważali wszyscy oprócz Marka. Podstępny chłopak próbował wszelkich sposobów, aby naprawić coś za darmo.
Minęło kilka lat i czwórka przyjaciół zaczęła się rzadziej widywać. Każde z nich zaczęło budować swoje własne życie, ale co dwa tygodnie starali się znaleźć czas, by się zobaczyć.
Żaden z chłopaków nie utrzymywał kontaktów z Markiem, wiedzieli, że często wykorzystywał ludzi. Starał się przyjaźnić tylko z „pożytecznymi” ludźmi i nie dbał o bezinteresowne przyjaźnie. Chłopcy to rozumieli, ale Witek nie chciał nawet o tym słyszeć.
– Witek, on Cię wykorzystuje cały czas, odkąd go znasz! – powiedzieli chłopcy.
– Co za bzdury wymyśliliście! Trafiliście na bardzo uczynną osobę! – Naiwny młodzieniec odpowiedział.
– Ale od tej pory, ile razy zaprosi Cię na pogawędkę, nie zaczynając kolejnej rozmowy o uszkodzonym sprzęcie?
Jego przyjaciele zasiali w sercu Witka wątpliwości, ale on nie chciał wierzyć w najgorsze.
Od tamtej pory Marek zadzwonił pięć razy, niby to na pogawędkę, a potem mimochodem rzucał zdanie o kolejnym zepsutym telefonie u kogoś i o tym, że przywiezie coś do naprawy. Było to frustrujące dla chłopca, ponieważ uważał Marka za prawdziwego przyjaciela.
Zbliżały się urodziny Witka i chłopiec szykował huczne przyjęcie. Jego najlepszy przyjaciel ostrzegł go, że nie będzie mógł uczestniczyć w spotkaniu. Tego dnia, nie czekał na powitanie ze strony Marka, nawet nie zadzwonił, ale późnym popołudniem młody człowiek wbiegł do domu Witka, pośpiesznie wręczył mu kolejny smartfon do naprawy i uciekł, nie pamiętając nawet, że to urodziny jego przyjaciela.
– Nie rozumiem tego – powiedział w myślach.
Następnego dnia, Witek spotkał się z kolegą Maksymilianem w parku, chcieli podejśc do Marka, aby oddać mu telefon. Rozmawiali, opowiadali sobie o życiu, wspominali zabawne chwile ze szkoły. Nagle Maksymilian sobie przypomniał:
– Słuchaj, czy Marek, serwisant telefonów, jest Twoim przyjacielem?
– Chyba coś ci się pomieszało! Jeśli mówimy o tej samej osobie, to ona niczego nie naprawia. – Rzekł Witek.
– A tak? Marek naprawia teraz telefony. Wziął ode mnie drogi smartfon, obiecując, że go naprawi. Oczywiście policzył mi dużo pieniędzy, ale dobrze się z nim rozmawia. To tańsze niż kupno nowego – argumentował Maksymilian.
– Ten smartfon? – Witek wyjął gadżet z torby.
– Nie rozumiem. – Mruknął zdezorientowany chłopiec.
Witek natomiast w końcu wszystko zrozumiał. Marek nie tylko unikał płacenia swojemu najlepszemu przyjacielowi pod jakimkolwiek pretekstem, ale także czerpał z tego korzyści. Od tego czasu Witek starannie dobiera osoby, z którymi się komunikuje, aby nie paść ofiarą podstępu nieuczciwego „przyjaciela”.