Gdyby tylko Nina wiedziała, do czego doprowadzi niespodzianka, którą postanowiła sprawić swojemu chłopakowi na Walentynki!
Zadzwoniła do niego dzień wcześniej i zapytała, jakie ma plany. Narzekał na pilny projekt i tłumaczył, że cały dzień będzie pracował z domu – miał do wykonania też kilka telefonów z centralą.
– Biedny – pomyślała sobie Nina. – Będę musiała zrobić mu niespodziankę wieczorem.
Po pracy poszła do centrum handlowego, aby kupić prezent dla chłopaka. Od miesiąca zastanawiała się, co to może być, coś romantycznego i jednocześnie nic zobowiązującego – spotykali się dopiero od pół roku i Nina obawiała się, że może pomyśleć, że się narzuca. Po dłuższym zastanowieniu doszła do wniosku, że idealnym prezentem będą słuchawki bezprzewodowe. Nina wybrała model, ale nie dokonała rezerwacji online – były dostępne w sklepie, a ona właśnie się do niego wybierała.
Stanęła w kolejce, gdy podbiegła rozczochrana kobieta w czerwonym żakiecie i błagała:
– Dziewczyno, kochanie, pozwól mi iść najpierw, proszę, mam taksówkę, kierowca wciąż nalicza mi opłatę.
Nina westchnęła. Nie umiała powiedzieć „nie” i to był jej główny problem.
– Proszę – odsunęła się.
– Młody człowieku, wezmę te słuchawki, czarne – podsunęła mu kartkę z wydrukiem.
– Wow, co za zbieg okoliczności, też chcę je kupić – zauważyła Nina.
Kasjer przyniósł odpowiednie słuchawki, kobieta w czerwonym żakiecie podziękowała mu kilka razy, po czym zwróciła się do Niny i powiedziała:
– Dziękuję, moja droga, szczęścia dla Ciebie i w przyszłości dobrego męża!
– Czy aż tak widać, że nie jestem mężatką? – denerwowała się Nina. – Poproszę te same słuchawki – powiedziała do kasjera.
Po chwili wrócił i wręczył jej słuchawki:
– Zostały tylko te czerwone, podać je?
Czerwone? Nina wpatrywała się w opakowanie z powątpiewaniem. Jej chłopakowi raczej nie spodobają się te czerwone.
– Czy nie ma innych? Czarnych?
– Nie w tym przedziale cenowym. Ale możemy zamówić z magazynu i dostarczyć je w ciągu trzech dni.
Nina spojrzała na zegarek – brak czasu.
– Dobrze, niech będą te czerwone – westchnęła.
Dziewczyna postanowiła przygotować grillowane steki wołowe na uroczystą kolację – jej chłopakowi bardzo smakowały. Zatrzymała się w sklepie, kupiła kilka warzyw do sałatki i poszła do lady z gruzińskim mięsem.
– Poproszę ten kawałek wołowiny – powiedziała do mężczyzny w szarym fartuchu za ladą.
– Proszę wziąć jeszcze świeżutką baraninę, to dostawa z dzisiejszego poranka.
Nina przez chwilę zawahała się, zdała sobie sprawę, że musi się nauczyć mówić „nie”.
– Dziękuję, ale dla mnie tylko polędwica – powiedziała stanowczym głosem.
Gruzin spojrzał na nią, zważył kawałek mięsa, a gdy Nina chowała pieniądze, włożył do torby kawałek baraniny i wręczył jej oba.
– To prezent – mrugnął do niej. – Powstanie z niej pyszne danie.
Nina wzięła torbę w zakłopotaniu.
Wyszła na zewnątrz i właśnie miała iść do samochodu, gdy przerwała jej chuda, pochylona staruszka z wózkiem.
– Córko – mruknęła – zaprowadź mnie do wejścia, jest tak ślisko, że boję się upadku.
Nina spojrzała na godzinę – było już naprawdę późno.. Westchnęła i poszła odprowadzić staruszkę. To nie był czas na naukę odmawiania.
Gdy wróciła do samochodu, było już po dwudziestej. „Może jeszcze zdążę, nie jest tak bardzo późno”.
Akurat gdy zamknęła drzwi, podbiegł do niej jakiś mężczyzna i w pierwszej chwili Nina obawiała się, że zaraz wyrwie jej z rąk telefon albo torebkę.
– Młoda damo, pomóż mi! Mój telefon nie działa, mogę wezwać taksówkę od Ciebie?
„Naucz się mówić nie” – powtarzała jak mantrę.
– Dobrze – westchnęła i otworzyła połączenia. – Zadzwonię, tylko proszę podać adres.
Podał jej adres – ten sam blok, do którego jechała.
„Cóż za dziwny dzień”.
– Proszę usiąść – powiedziała – też tam jadę.
– O, dziękuję bardzo! Czy to nie jest przerażające? Taka ładna dziewczyna zabiera obcą osobę do swojego samochodu…
Nina parsknęła i zamilkła.
– Mam na imię Roman – przedstawił się. – A Ty?
– Nina.
Jechali dalej w milczeniu, ale młody człowiek zdawał się chcieć podtrzymać rozmowę i co jakiś czas próbował rzucić temat.
– Mieszkasz tam? A może kogoś odwiedzasz?
– Jadę w odwiedziny.
– Ja też, odwiedzam przyjaciela. Jest święto, a ja jestem sam, on też jest samotny. Świętujmy więc nasze kawalerskie życie.
Nina przytaknęła.
– A Ty jedziesz do przyjaciół czy chłopaka?
– Do chłopaka – odpowiedziała krótko Nina.
Kiedy podjechali przed blok i zaczęli parkować, otworzyła się klatka, w której mieszkał jej chłopak. Nina zdziwiła się, widząc swojego ukochanego idącego ramię w ramię z butelką alkoholu i wysoka kobietą. Mężczyzna, którego Nina podrzuciła, wyskoczył z samochodu, ale nawet tego nie zauważyła. Na jej telefonie pojawiła się wiadomość: „Mam trening. Później pójdę wcześnie spać, jutro pracowity dzień. Wesołych Walentynek, zadzwonię jutro. Buziaki.”
Drzwi do auta otworzyły się ponownie i niedawno poznany nieznajomy opadł z powrotem na swoje miejsce. Dopiero teraz Nina go zauważyła.
– Co za kłamca – powiedział.
– Co się stało?
– Czy widziałaś tego mężczyznę, który przechodził? To mój przyjaciel.
– Tak – powiedziała Nina, zaskoczona.
– Powiedział mi, że z nikim się nie spotyka.
– Tak? – nieustający ból przeszył serce Niny.
– Tak, to prawda. A spotyka się z moją byłą dziewczyną, jak się okazuje.
– Czy to Twoja była dziewczyna? – Nina dopytała.
– Tak. A na dodatek zgubiłem słuchawkę, gdy próbowałem ich dogonić – wyciągnął drugą z ucha.
Nina nie była już niczym zaskoczona – były to podobne słuchawki, które kupiła dzisiaj. I co najważniejsze – czerwone. Westchnęła, wyjęła z torby pudełko i podała Romkowi.
– Weź i tak już ich nie potrzebuję.
– Dlaczego? – zastanawiał się.
– To był mój chłopak.
– On?
Nina przytaknęła.
– Nic mi o Tobie nie mówił.
Nina nic nie powiedziała.
– Mogę Cię gdzieś podwieźć? – zapytała.
– Do supermarketu – powiedział Romek. – Byłem w jednym sklepie, chciałem kupić mięso do kebabu, ale było zamknięte. Spóźniłem się pięć minut.
Nina zaśmiała się głośno.
– O co chodzi? – chłopak zapytał ze zdziwionym wyrazem twarzy.
– Czy może być baranina? – Nina zapytała.
– Oczywiście, kebab z baraniną był ulubionym daniem mojej byłej dziewczyny. Uczyłem się wiele miesięcy, a dziś myślę, że uczyłem się na darmo, czyż nie?
– Co powiesz na to – zaproponowała Nina. – Pójdziemy do Ciebie i zrobisz swoje popisowe danie. Ty masz warzywa, a ja mam baraninę. Nie chcę teraz wracać do domu i płakać z powodu mojej niespełnionej miłości. Smacznie zjemy, porozmawiamy o naszych byłych i obejrzymy komedię romantyczną. A potem wrócę do domu. Umowa?
– Deal! – Roman był szczęśliwy.
– Tylko nie wyobrażaj sobie zbyt wiele! – Nina ostrzegła go.
– Obiecuję – powiedział uroczyście.
O dziwo wieczór upłynął im radośnie. Kebab był pyszny, ale Ninie bardziej smakowały owoce morza, więc teraz Roman uczy się przygotowywać makaron z krewetkami.