Mój mąż w przeciwieństwie do mnie, nie chce drugiego dziecka, nie zgadza się też na adopcję. Twierdzi, że nasza córka mu wystarczy. Miałam 30 lat, gdy wzięliśmy ślub. Wojtek dobrze zarabiał, nie miał złych nawyków, bardzo dobrze mnie traktował. Nie żywiłam do niego zbyt silnych uczuć, ale uznałam, że to chyba prawda, co mówią, że nie można się w nim nie zakochać. Gdy tylko zaczęliśmy mieszkać razem, od razu pomyśleliśmy o posiadaniu dziecka. Jednak przez długi czas, nie udało mi się zajść w ciążę. Brałam różne witaminy oraz leki i w końcu udało się. Ciąża była dla mnie trudna, istniało ryzyko utraty dziecka. Przez prawie 6 miesięcy, okresowo przebywałam w szpitalu. Wraz z narodzinami córki, nasze życie zmieniło się na lepsze.
Mimo wszystkich trudności i bez pomocy, daliśmy sobie z mężem radę. Mąż znalazł dodatkową pracę na pół etatu, ponieważ ja byłam w szpitalu i nie mogłam chodzić do pracy. W domu był tylko wieczorami, ale pracował codziennie. Przychodził do domu, jadł i szedł prosto do łóżka, a ja cały czas byłam z córką. Czasami nie spałam całymi dniami, ledwo mogłam stać na nogach, ale przyzwyczailiśmy się do tego i problemy nie wydawały się nie do zniesienia. Niedawno moja córka skończyła 5 lat. Wtedy pomyślałam o posiadaniu drugiego dziecka. Ze względu, że nie miałam już 20-stu lat, było już za późno, a lepiej nie ryzykować zdrowia, aby urodzić dziecko. Plus był taki, że mogliśmy od razu wybrać chłopca z domu dziecka, a moje marzenie o posiadaniu syna i dziewczynki się spełni.
Nawet nie wątpiłam we wsparcie męża, ale myliłam się… Gdy tylko zaproponowałam ten pomysł, posłuchał mnie i wyszedł. Potem wrócił i zaczął na mnie krzyczeć i robić mi wyrzuty. Po raz pierwszy widziałam go w takim stanie. Przypomniał mi, jak kiedyś narzekał, że jest zmęczony, jak orał całą dobę, żeby nas utrzymać. Powiedział, że mamy córkę i to wystarczy. Postanowiłam porozmawiać z nim jeszcze raz, gdy już się uspokoił. Przeprosił za swoje wcześniejsze zachowanie i powiedział, że tak naprawdę po prostu się boi: „Nawet nie wiesz, jakie ukryte choroby, dziedziczność, genetyka może mieć dziecko. Na pewno nie będziemy w stanie zaopiekować się dwójką dziećmi.”
Oczywiście rozumiem, że w pewnym sensie ma rację, ale i tak uważam, że musimy spróbować i mieć nadzieję na najlepsze. Mój mąż nie chce zmienić zdania, a ja już poznałam chłopca z domu dziecka i chcę zostać jego mamą. Nawet śni mi się on po nocach. Co radzicie, co powinnam zrobić?