Tinder wprowadził niedawno nową funkcję, która umożliwia znalezienie partnera w swoim mieście, z którym można sie umówić, pójść na jakąś uroczystość np. ślub. Dzięki czemu, nie musimy już więcej chodzić sami na przyjęcia, a Nasi przyjaciele nie muszą pytać Nas o życie osobiste.
Moja najlepsza przyjaciółka regularnie pyta mnie, co się dzieje w moim życiu, a ja z trudem odpowiadam, że nikogo nie szukam i że radzę sobie sama. Kiedy więc zostałam zaproszona na spotkanie z przyjaciółmi, postanowiłam skorzystać z nowej funkcji i znaleźć tymczasowego faceta, który nadal podtrzymywałby ideę, że poznaliśmy się przez Internet, spotykamy się dopiero od kilku tygodni i świetnie nam razem.
Znalazłam nieznajomego, który zgodził się ze mną umówić. W międzyczasie rozmawialiśmy przez Internet, a ja obiecałam, że w zamian pójdę z nim na ślub jego dobrego przyjaciela. Jak się później okazało, bardzo żałowałam tej obietnicy.
Maciej okazał się być chodzącą katastrofą. Był przystojny i zabawny, czasem nawet zbyt zabawny, kawały same się z niego lały. Pożerał też jedzenie ze stołu jak odkurzacz, co sprawiało, że czułam się strasznie niekomfortowo w obecności mojej przyjaciółki i innych osób. Był też bardzo nieuprzejmy i odmówił mi pomocy w czymkolwiek, nie zachowując się jak dżentelmen.
Zanim wyszłam, moja przyjaciółka szepnęła mi do ucha, że Maciej nie jest dla mnie dobry i że powinnam od niego uciec. Tak właśnie myślałam, ale jak mogę uciec, skoro już obiecałam, że pójdę z nim na ślub?
Chyba już nigdy nie skorzystam z przywilejów Tindera w ten sposób.