Krystian nie chciał pomóc ratownikom znieść ojca na noszach. Ratowniczka medyczna potem powiedziała mi coś, co po prostu mnie niesamowicie zasmuciło

Wieczorem zapukała do moich drzwi sanitariuszka karetki, była bardzo zdenerwowana. Mówiła szybko, ale wyraźnie.:

– Jest Pani sama w domu? Może mieszka z Panią silny mężczyzna? Potrzebujemy pomocy. Pani sąsiad ma atak i szybko musimy go przetransportować do szpitala, ale nie ma windy, więc trzeba przenieść go na noszach, jednak do tego potrzebujemy dodatkowej osoby.  

 – Mieszkam sama. Ale przecież on ma syn, nie może pomóc? Nawet jest w domu.

 – Mówi, że to nasza praca i my od tego jesteśmy. Dobrze, dziękuję, może ktoś inny z sąsiadów będzie mógł pomóc.  

Nie mogłam zrozumieć, jak własny syn nie chciał pomóc ojcu, zwłaszcza w takiej sytuacji, gdy mijający czas działał zdecydowanie na niekorzyść. Dobrze znałam sąsiadów, więc postanowiłam do nich pójść. Krystian stał przy oknie, a matka siedziała na kanapie i płakała.

– Krystian, dlaczego jesteś taki uparty? Pomóż ojcu! – płakała matka.

 – To ich praca, a nie moja. Może jakby mnie poprosili lepiej, to tak, pomógłbym, ale nie takim tonem!

– Wstydziłbyś się, wymyślasz jakieś kompletne bzdury! Nie możesz ryzykować ludzkiego życia tylko z powodu jakiś swoich głupich zasad. Ratownicy starają się uratować Twojego ojca, biegają wściekli po piętrach, szukając pomocy, a może w tym czasie już ktoś inny ich ptorzebuje? Twój ojciec czuje się coraz gorzej.  Teraz wiem, że lepiej nie mieć dzieci niż wychować sobie kogoś takiego jak Ty! – krzyczałam na niego. 

W tym momencie wróciła ratowniczka, która znalazła nie jednego, a trzech facetów, którzy powiedzieli, że pomogą ratownikom. Oni także byli równie zaskoczeni jak ja, gdy zobaczyli zdrowego syna chorego, stojącego spokojnie przy oknie. Z rozmowy z ratowniczką medyczną wynikało, że to nie jest odosobniony przypadek, a krewni często odmawiają pomocy.

 – Zwykle kobiety i dzieci są zawsze gotowe do pomocy, a z mężczyznami bywa różnie. Kiedyś musieliśmy nawet dzswonić po straż pożarną, bo nikt nie chciał znosić emeryta z 9 piętra budynku z zepsutą windą. Różnych ludzi spotykamy przez naszą profesję, ale staramy się tym nie przejmować i skupiać na tym, aby uratować życie pacjentowi – powiedziała ratowniczka.

Oceń artykuł
Dodaj komentarze

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

11 + dwanaście =

Krystian nie chciał pomóc ratownikom znieść ojca na noszach. Ratowniczka medyczna potem powiedziała mi coś, co po prostu mnie niesamowicie zasmuciło