Dziś przypadkowo spotkałem swojego wieloletniego przyjaciela. Dawno się z nim nie widzieliśmy, ponieważ dawno temu przenieśli się ze wsi do podmiejskiej dzielnicy. Zachwyceni tym przypadkowym spotkaniem postanowiliśmy iść na piwo, aby nadrobić zaległości. W rozmowie mój przyjaciel Gienek opowiedział o wszystkim, co mu się przydarzyło w życiu. Wszystko zaczęło się od tego, że Gienek wziął dość młodo ślub i musieli żyć pod jednym dachem z rodzicami jego żony. Oczywiście chcieli coś zmienić i żyć lepiej, ale zdawali sobie sprawę, że rodzice im nie pomogą, więc mogli liczyć tylko na siebie. Z tej okazji postanowili, że zaczną utrzymywać się z hodowli warzyw, owoców oraz zwierząt na mięso. Chcieli jak najlepiej dla swoich dzieci. Harowali dzień i noc, aż w końcu udało im się zbudować ogromny dom, kupić dobry samochód, a nawet traktor.
– Wydawało im się, że córce i synowi będzie łatwiej prowadzić po nich gospodarstwo – przecież mają dzięki nim różne sprzęty, które zdecydowanie w tym pomogą. Niestety, mylili się, bo ich dzieci nie zamierzały nawet prowadzić gospodarki i przeniosły się do miasta. Najpierw do miasta wyjechał syn, a po nim córka. Starsza córka odeszła, a za nią brat. Oboje podjęli pracę w fabryce, mieszkają w wynajętym mieszkaniu. Matka już jest po ślubie, a brat ma dziewczynę. Żadne z nich nie myśli o tym, by wrócić do domu i pracować na gospodarce. Wszystko to sprawia, że ich matka jest coraz bardziej przygnębiona, bo teraz nie wie, po co tak bardzo się dla nich starali, budowali duży dom, urządzili ogród, wybudowali garaż i tak dalej. Okazało się, że nikt tego nie potrzebuje.
Jak można tak żyć? Przez takie emocje ich matka już dłużej nie mogła. Dzieci przyjechały, szybko sprzedały samochód, traktor i wszystko inne, co było cenne. Podzielili pieniądze między siebie i pojechali na zagraniczne wakacje. Stwierdzili, że matka pracowała całe życie i odmawiała sobie wszystkiego, a życie jest przecież jedno i trzeba je przeżyć ciekawie i z godnością.
Konrad nie wie, co przegapili w trakcie ich wychowywania i dlaczego ich dzieci stały się tak bezduszne i zepsute. Chociaż teraz coraz bardziej skłania się do tego, że niczego już nie zmieni i może naprawdę powinien je zaakceptować takimi, jakie są. Trudno mi było słuchać tego wszystkiego. W końcu małżonkowie robili wszystko, aby zapewnić dzieciom to, czego potrzebowali i myśleli, że robią wszystko dobrze. Chcieli jak najlepiej, ale okazało się jak zwykle…