Dorota przez całe życie marzyła o domu na wsi. Niedawno przeszła na emeryturę i spełniła swoje marzenie. Rano zajmowała się swoim małym ogrodem warzywny, a wieczorami wybierała się na spacer po lesie. Podczas jednego z takich spacerów spotkała miejscowego mężczyznę, który stał w zamyśleniu i się jej przyglądał. Kobieta postanowiła się z nim przywitać. Jak się okazało, mężczyzna ten miał na imię Henryk i był jej bezpośrednim sasiadem – dzielił ich tylko płot. Rozmawiali sobie tak miło, aż mężczyzna zasugerował, żeby poszła razem z nim zbierać grzyby i jagody. Dorota chętnie się zgodziła. Późnym wieczorem Henryk odprowadził kobietę do domu.
Tak się składa, że oboje byli sami. Henryk był wdowcem, nie miał dzieci, a Dorota z kolei była po rozwodzie i także nie miała dzieci. Po tamtym dniu większość czasu spędzali razem: spacerowali, zbierali owoce leśne, czasami też oczywiście kłócili się o jakieś bzdury. Po wsi zaczęły krążyć o nich plotki, ale oni nic z tego sobie nie robili. Henryk często stał na swoim podwórku i obserwował z niego, co robi kobieta.
Tak się złożyło, że przez tamten cały tydzień padał deszcz. Sąsiedzi jakoś nie mogli się spotkać. Dorota w tym czasie zajęła się porzadkami w domu.
Czas jednak mijał, a Henryk wciąż się nie odzywał, nie przychodził, a to zwykle on pierwszy wychodził z inicjatywą. Dorota zaczęła się więc o niego martwić. Upiekła więc ciasto i pod pretekstem poczęstowania go nim, zebrała się w sobie i poszła do niego. Kiedy zbliżała się już do jego drzwi, bardzo zaskoczyło ją to, co zobaczyła – drzwi do jego domu były otwarte na oścież. Nie tracąc ani minuty, weszła do jego domu i zaczęła wołać Henryka. Nagle mężczyzna wyszedł z pokoju z zaczerwienionym nosem i czołem. Okazało się, że siedział przy bramie Doroty podczas tego ulewnego deszczu, bo nie miał na tyle odwagi, by przyjść do niej z wizytą, ale chciał być pewien, że u niej wszystko w porządku. W wyniku tego mocno się rozchorował. Dorota zaczęła pomagać mu w wyleczeniu tego choróbska. Było jasne, że mężczyzna jest w niej zakochany, ale Dorota także żywiła do niego uczucia. Ugotowała mu rosół i odwiedziła następnego ranka. Tym sposobem mocno się do siebie zbliżyli.