Wychowałem się w rodzinie alkoholików, w biedzie i stresie. Praktycznie całe dzieciństwo spędziłem na ulicy, bawiąc się z dziećmi z sąsiedztwa. Tylko oni, od czasu do czasu, wzywali mnie do domu na świeżo ugotowany barszcz lub przypominali o konieczności wypicia wody w upale. Sąsiedzi wiedzieli wszystko o mojej rodzinie, więc często zapraszali mnie w odwiedziny, a czasem nawet na noc.
Moje lata szkolne były trudne, nie radziłem sobie z matematyką i nie rozumiałem angielskiego. Niektórzy nauczyciele próbowali mi pomóc po lekcjach, inni proponowali płatne zajęcia. Do dziś pamiętam, jak mama nie dała mi pieniędzy na wycieczkę, a oni wyrzucili mnie przed całą klasą ze słowami:
– Przez Patryka, który nie przyniósł pieniędzy, nie pójdziemy do muzeum!
Wstyd, pretensje i gorycz dziecięcej bezradności, stały się moimi towarzyszami. Na szczęście miałem kolegę, który był o pięć lat starszy. Podzielił się ze mną rzeczami, z których wyrósł, bo inaczej chodziłbym w krótkich dżinsach, które mama kupiła mi cztery lata temu.
Z bólem uświadomiłem sobie, że moi rodzice mnie nie potrzebują. Nie umarłem z głodu tylko dzięki sąsiadom i cioci Marcie, która karmiła mnie na stołówce po szkole.
Kiedy miałem dziewiętnaście lat, poznałem wspaniałą dziewczynę, Laurę. Na początku byliśmy dobrymi przyjaciółmi, a potem się zakochaliśmy. W tym czasie uczyłem się już w technikum i dzieliłem pokój w akademiku z kolegą z klasy.
Bardzo chcieliśmy zamieszkać razem, ale ja nie miałem jeszcze pracy. Szczerze mówiąc, wolałem wtedy użalać się nad sobą, przeklinając los za taką rodzinę. Wydawało mi się, że wszyscy wokół mnie odnosili sukcesy, tylko dzięki pomocy rodziców.
Laura zaproponowała, że zamieszkamy u jej rodziców, zapewniając mnie, że nie mają nic przeciwko temu. Zgodziłem się i zamieszkałem z nimi. Dopiero teraz rozumiem, jak się czuli, ich córka, w którą włożyli tyle wysiłku, cierpliwości i pieniędzy, przyprowadza do domu jakiegoś lenia. Na domiar złego, jego rodzice byli dysfunkcyjni.
Zamiast od razu znaleźć pracę i pokazać, że jestem coś wart, wpadłem w depresję. Na początku próbowali pomóc w poszukiwaniach, pocieszyć mnie, ale potem przestali. Tata zaczął się złościć i często dogadywał. Nie zauważyłem, że w oczach rodziców Laury, zyskałem opinię obiboka i wzbudziłem litość. Co najgorsze, sama dziewczyna zniechęciła się do mnie.
Pewnego dnia, postanowiłem skończyć z bezczynnością. Dostałem dobrą pracę, przynosiłem do domu wszystkie pieniądze i starałem się zadowolić wszystkich prezentami. Matka Laury, złagodniała w stosunku do mnie, ale w oczach ojca widziałem cichy wyrzut. Syknął raz:
– Czy zdajesz sobie sprawę, że to hańba mieszkać w domu rodziców kobiety?
Kiwnąłem głową i prawie się rozpłakałem, bo długo pracowałem. Bardzo się staram, ale zdaję sobie sprawę, że sam jestem winny takiego podejścia do swojej osoby.
Po rozmowie z Laurą, podjęliśmy decyzję o wyprowadzce. Przez trzy lata mieszkaliśmy osobno, sporadycznie odwiedzając jej rodziców. Niedawno wydarzył się wypadek z ich udziałem, mieli wypadek samochodowy i zostali poważnie ranni. Po uzyskaniu zgody lekarzy, zabraliśmy ich do domu.
Ja pracowałem zdalnie, a Laura wzięła wolne, by opiekować się rodzicami. Dali mi więcej, niż moja własna rodzina, więc cieszę się, że mogę im pomóc. Mam nadzieję, że uda mi się udowodnić im, że Laura nie wybrała mnie bez powodu.