Poważny człowiek nie wierzy we wróżby, tak myślałam do momentu ostatnich wydarzeń. Aż do czasu, gdy koleżanka z pracy postawiła mi karty Tarota. Właśnie dołączyłam do firmy i na pierwszej imprezie firmowej nasza menedżerka Alicja zaproponowała, żebym dla żartu zagrała w karty. Byłam sceptyczna, ponieważ mogła przeczytać moje CV i informacje od pracodawcy lub poszukać ich w mediach społecznościowych i myślała o zrobieniu mi żartu. Ale kiedy zaczęła opowiadać mi o rzeczach, o których wiem tylko ja, moi krewni, a nawet kilka osób w ogóle, poczułem się nieswojo.
Kiedy skończyła swoją opowieść, odetchnęłam z ulgą. Dla mnie jej opowieści były jak tortury, nie byłam przygotowana na to, że obca osoba będzie wiedziała o mnie tak wiele. Podeszła jednak do mnie i osobnym głosem wyszeptała, że powinnam pójść do prawdziwej wróżki, bo niedługo będę miała kłopoty. Dała mi wizytówkę kobiety. Powiedziała, że jest doświadczoną czarownicą, która wie, co robić w takich sytuacjach.
Po tym wieczorze na długo zapomniałam o wróżbie z kart, dopóki nie zaczęłam mieć problemów w pracy. Czułam się tak, jakby chcieli mnie zwolnić, czepiali się mnie przy najmniejszym błędzie, dawali mi niepotrzebną pracę i ogólnie atmosfera była zła. Kiedy zrozpaczona szykowałam się do wyjścia, natknęłam się przypadkiem na wizytówkę, którą dała mi koleżanka z pracy.
„Może z niej skorzystam” – pomyślałem sobie.
I tak nie miałam nic do stracenia, więc przynajmniej będę miał trochę zabawy. Umówiłam się na spotkanie i o wyznaczonej godzinie pojechałam do mieszkania w centrum miasta. Drzwi otworzyła kobieta po pięćdziesiątce, ubrana w czarną bluzę z kapturem, duże okulary, a na rękach miała kilka bransoletek. Zapachy kadzideł i przyćmione światło dopełniały atmosfery buduaru. To było jak w filmie.
Na końcu spodziewałam się szklanej kuli, ale jej nie zobaczyłam. Zamiast tego był tam prosty drewniany stół i talia niezwykłych kart. Jakiś rodzaj designerskich kart tarota. Kobieta, która nie podała swojego imienia, zaczęła pytać, co mnie trapi. Podczas gdy ja opowiadałam jej o swoich problemach, ona w milczeniu rozkładała karty. Zepsuła mi też nadzieję na jakąkolwiek zabawę, prosząc o powrót następnego dnia. Nie pobrała żadnych opłat za pierwszą wizytę.
W porządku – pomyślałem – skoro już się zaangażowałam, to lepiej iść na całość. Poszłam więc po raz drugi. Kobieta ponownie rozłożyła karty i powiedziała mi, że ktoś chce mi zaszkodzić, jakiś niski człowiek. Od razu wiedziałam, o kogo jej chodzi – kolega z sąsiedniego wydziału nigdy się do mnie nie odzywał i był kłótliwy. No cóż, był również i drobnej postury. Rzeczywiście, szybko go zdemaskowałam przez wspólnych znajomych.
Szczerze mówiąc, nie chciałabym, żeby mówiła dalej, w końcu nie o to mi chodziło. Wróżbitka zaczęła mi mówić, że również w rodzinie czekają mnie testy – mój mąż jest pod wpływem jakiejś ważnej dla niego kobiety, która bardzo poważnie o nim myśli i wtedy mnie to uderzyło. Zaczęłam przeglądać wszystkie „ważne” kobiety, które znał – jego szefową, trenerkę fitness, partnerkę w małej firmie – to mogła być każda z nich. A jeśli jest coś, o czym nie wiem? W końcu, skoro udało się za pierwszym razem, to czy za drugim też się uda? Jak przestać żyć w lęku?